Leżałam na swoim łóżku i patrzałam w
sufit, rozmyślając o ostatnich wydarzeniach w moim życiu. Się porobiło, że tak
powiem..
-Jess, ktoś do ciebie. – do pokoju
wszedł mój tata.
-Kto..?
-Chodź i sama zobacz.
Zbiegłam po schodach i skierowałam się
w stronę drzwi. Były otwarte, ale na zewnątrz było ciemno i nie mogłam
rozpoznać kim jest. Powoli zbliżałam się do mojego ‘gościa’.
-Jess, to ja. Przepraszam.
Czy to…czy to Lukas?! Do oczu napłynęły
mi łzy. Ale bardziej łzy szczęścia. Rzuciłam się mu na szyję.. W każdym bądź
razie chciałam się rzucić, bo poczułam tylko ostry ból przechodzący przez moje
ciało…….
-Jessica! Oszalałaś? Myślałam, że coś
się stało! – do pokoju wpadła moja mama, a za nią tata.
-Yy, co? – rozejrzałam się i
zobaczyłam, że leżę na podłodze. A więc to był tylko sen.
-Kładź się spać i nie szalej za bardzo
w tych swoich wymysłach wyobraźni. – zaśmiał się tata.
-Dobranoc. – wyszli i zgasili światło.
Leżałam nadal na zimnej podłodze.
Myślałam, że powoli udaje mi się zapominać, a przez ten głupi sen wszystkie
wspomnienia wróciły. Kocham go i nienawidzę jednocześnie. Jak mógł mi to zrobić…?
*
-Halo?
-No cześć siostrzyczko! – dzwoniła moja
siostra Alex. Wolne jej się skończyło i ponad tydzień temu razem z Willem
musieli jechać do LA. W sumie to bez sensu, i tak za trzy dni wracają na święta.
-Cześć. – staram się brzmieć
naturalnie. W głowie ciągle miałam ten głupi sen.
-Stało się coś? A może cię obudziłam?
-Dopiero co przed chwilą zadzwonił mi
budzik, więc nie obudziłaś, przecież idę do szkoły. I zapewniam, że nic się nie
stało.
-Nie umiesz kłamać. Wiesz, że wszystko
wyczuję, prawda? – była za dobra..
-Po prostu miałam sen, o którym nie
mogę zapomnieć.
-On..?
-…….
-Przepraszam, już nic nie mówię.
Dzwonię z pytaniem co do świąt..
Zapytała się o kilka spraw, między innymi
co kupuję rodzicom na święta, bo nie chce kupić tego samego. Gdy zakończyłyśmy
rozmowę, wstałam i popędziłam do łazienki pod prysznic..
*
-No heej… - zamruczał mi ktoś do ucha,
na co tylko podskoczyłam. Obróciłam się i zobaczyłam Jareda. Po raz pierwszy
dokładnie mu się przyjrzałam. Na pewno jest umięśniony, jego obcisły, kremowy
podkoszulek ładnie przylegał do jego wyrzeźbionej sylwetki. Poza tym miał jeansy
rurki i trampki. Włosy, kruczoczarne, nie za długie, lekko postawione, ale
raczej pozostawione w artystycznym nieładzie. Oczy w tym samym kolorze co
sprawiało, że był jeszcze bardziej tajemniczy i.. pociągający? Możliwe.
Wracając do ubioru to nie brakowało mu dodatków: małe, czarne kolczyki w
uszach, bransoletka z rzemyków, długi wisior. Wszystko razem połączone
sprawiało, że wyglądał jak model. Nie będę kłamać – jest niesamowicie
przystojny…
-Nie strasz mnie.. – zaśmiałam się.
-A może lubię? – mrugnął.
-A może ja nie lubię? – uśmiechnęłam się.
-A to zmienia postać rzeczy,
przepraszam. – zrobił oczka szczeniaczka.
-Oczywiście żartowałam.. –
wybuchnęliśmy śmiechem.
-Wybacz, że pytam, ale jak się
trzymasz..? – zrobił pytającą minę.
-Daję radę.. – spuściłam głowę.
-Nie martw się. Jeny, ale ze mnie
głupek.
-Dlaczego?
-Bo wtykam nos w nie swoje sprawy i się
głupio pytam.
-Nie szkodzi. Zmieńmy temat. Co teraz
masz?
-Angielski.
-O, ja też.
-Wiem, bo byłem u dyrekcji i
przeniosłem się do twojej klasy, żeby mieć więcej lekcji z tobą.
Zamurowało mnie. Nie wiedziałam, co mam
mu na to odpowiedzieć.
-Nic nie musisz mówić. Dzwonek już był.
Chodź bo się spóźnimy.
Usiedliśmy w ławce, w której kiedyś
siedziałam z kimś innym. To tylko sprawiło, że poczułam się jeszcze gorzej niż
rano..
*
-Do zobaczenia po lekcjach pod szkołą. –
powiedział i nim zdążyłam się odezwać, już go nie było. Spakowałam się i
poszłam poszukać dziewczyn.
*
Weszłam
na stołówkę. Grace, Emma i Scott siedzieli już przy naszym ulubionym stoliku. Z
lekkim uśmiechem dołączyłam do nich.
-Hm, Scott, kiedy wraca Austin..? –
zapytała Grace nienaturalnym tonem. Taa, zapewne specjalnie, żebym ja słyszała.
-Dzisiaj wtorek tak? Wigilia w sobotę,
miał przyjechać dopiero w piątek, ale dzwonił do mnie i powiedział, że udało mu
się wyprosić rodziców. Jutro popołudniu ląduje w NY. Co sądzicie o tym, żeby
jechać na lotnisko i zrobić mu niespodziankę?
-Jestem za.
-Ja tak samo.
-A ty, Jess? – cała trójka spojrzała na
mnie z nadzieją.
-Odpowiem wam jutro, nie wiem ile będę
mieć zadane. – wymigałam się od odpowiedzi. Boję się spotkania z Austinem. Co
mu powiem? A co on mi powie? Chcąc nie chcąc, kiedyś musimy pogadać, więc może
lepiej to załatwić od razu?
Chwilę
jeszcze pogadaliśmy, dokańczając nasze drugie śniadania. Wychodząc ze stołówki
natknęłam się nie na kogo innego, jak na Holly Evans i jej nową zabawkę,
Kevina.
-Kogo my tu mamy i…ups! – udała, że się
potknęła i zawartość swojej butelki wylała mi na bluzkę. Nie przejęłam się. To
tylko woda, zaraz mam wf, więc zdąży wyschnąć. Postanowiłam się zemścić.
-Hm, spokojnie, nic się nie stało. Każdemu
mogło się zdarzyć i .. ojoj! – na jej nieszczęście ja miałam w kubku
pozostałość po soku z czarnej porzeczki (mniam..). –No widzisz.. Jaka ja
niezdara. Mam nadzieję, że mi wybaczysz ten wypadek, tak samo jak ja wybaczyłam
go tobie..?
-Pożałujesz zdziro…. – syknęła.
Obróciła się na pięcie, przy czym złamała obcas. Dopiero teraz zauważyłam, że
cała stołówka patrzy w naszą stronę i śmieje się pod nosem. A przynajmniej
większość próbowała ukryć śmiech, w tym również Kevin. Jednak moi przyjaciele
śmiali się prawie leżąc na podłodze.
-Kevin! Za mną! I przestań rżeć! –
warknęła i opuściła teren stołówki.
-Hahah, chodźcie laski do szatni. –
powiedziała Grace, nadal się śmiejąc.
Szłyśmy
w stronę sportowej części szkoły.
-Idźcie do szatni, ja jeszcze zahaczę o
szafkę. – powiedziałam.
-Jasne. – odpowiedziały chórem.
Popędziłam do szafki biorąc sportowe
buty, które włożyłam do torby. Powolnym krokiem ruszyłam do szatni. Klas w
szkole jest dużo, tak więc w jednym czasie sporo osób ma wf. Jedni idą na salę
gimnastyczną, inni na siłownię, jest też gimnastyka w sali fitness. Zawsze
jakoś się dzielimy. Dlatego szatni też jest dużo. Kilka damskich i kilka
męskich. Moja była na końcu korytarza. Musiałam przejść obok wszystkich
pozostałych. Jedna z męskich miała uchylone do połowy drzwi. Nie wiem co mnie
podkusiło, żeby na chwilę przystanąć i tam zajrzeć. Nie umiem stwierdzić czy na
moje szczęście, czy też nieszczęście, był tam Jared. I to w samych bokserkach.
Nie myliłam się co do jego budowy. Chyba każdy chłopak mógł mu tylko
pozazdrościć. Jest jeszcze jedno – od ramienia do łokcia na jego lewej ręce
widniał tatuaż. Wpatrywałam się jak głupia i nagle mnie zauważył. Zrobiłam się
cała czerwona i miałam ochotę zapaść się pod ziemię…
-Nieładnie tak z ukrycia podglądać. –
zaśmiał się i tym gestem trochę rozluźnił atmosferę. Zbliżył się do drzwi,
ciągle się we mnie wpatrując. Uśmiechnął się szarmancko..
-Co się tak na mnie patrzysz? –
zaśmiałam się.
-Przepraszam cię za to, ale nie mogę
oderwać wzroku od twojej bluzki. – mruknął.
Zerknęłam na dół. Przez to, że Holly
wylała na mnie wodę, byłam teraz mokra. Moja biała koszula stała się
przezroczysta i przykleiła mi się do ciała, co sprawiło, że można było
dokładnie zobaczyć mój biust.
-Ups.. – zarumieniłam się jeszcze
bardziej.
-Nie szkodzi.. – przysunął się do mnie
przyciskając mnie do ściany. – Do zobaczenia na wf.. – szepnął mi do ucha,
całując mój policzek. Powoli przybliżał swoje usta do moich. Uśmiechnęłam się i
zsunęłam po ścianie na dół, uniemożliwiając mu pocałunek. Mrugnęłam tylko do
niego i wyszłam z powrotem na korytarz, a potem do mojej szatni. Widziałam, że
wychylił głowę i odprowadził mnie wzrokiem.
-Gdzie ty tak długo byłaś?! – zdziwiły się
moje przyjaciółki.
-Ym…nigdzie. Mówiłam, że idę do szafki.
-Nie ściemniaj. Gadaj.
-Później wam opowiem, teraz muszę się
szybko przebrać.
Biała
bokserka, krótkie spodenki, trampki, podkolanówki i włosy związane w kucyk..
Tak właśnie wygląda mój dzisiejszy sportowy strój. Nauczycielka od wychowania
fizycznego zawołała nas na zbiórkę.
-Miałyśmy iść do salki fitness, ale
dyrektor dał ją do remontu, dlatego pójdziemy dzisiaj na halę. Pogracie sobie
trochę z chłopakami. Nie martwcie się, drużyny będą mieszane, żeby wszystkie
miały równe szanse.
Chłopacy już się rozgrzewali, biegając
dokoła sali. Jared mi pomachał, wyszczerzając przy tym zęby.
-Proszę dołączyć do rozgrzewki. –
rozkazała nauczycielka.
Akurat się złożyło, że byli koło nas,
dlatego dołączyłam do Jareda, biegnąc tuż obok niego.
-Jak leci? – uśmiechnęłam się.
-Wręcz idealnie. – odparł, lekko
dysząc.
Po 5 minutach kazali nam wykonywać
jakieś ćwiczenia rozciągające.
-Ustawcie się w szeregu. Podzielę was
na grupy. Zagramy sobie w zbijaka.. –powiedziała tajemniczo. – Dwie drużyny
starczą. Odliczcie do dwóch.
Jared stał obok mnie, tak więc nie
byliśmy w jednej drużynie.
-Powodzenia.. – wyszczerzył się.
-Wzajemnie, tobie bardziej się przyda..
– zaśmiałam się.
-Oj, pożałujesz tych słów. – pokręcił głową,
śmiejąc się.
Walka
była wyrównana. Gdy z jednej drużyny ktoś odpadł, po chwili z drugiej ktoś
musiał opuścić boisko. Nim się spostrzegłam po mojej stronie zostałam tylko ja,
Grace, Olivia i Tom, a z przeciwników został Jared, Scott, Andrew i Marc.
Czterech chłopaków na trzy dziewczyny i jednego chłopaka..? Damy radę..
-Ty trafiaj w Jareda, ja w Scotta. –
szepnęła mi Grace.
Za nic w świecie nie mogłam zbić
przydzielonego mi przez Grace przeciwnika. Na boisku zostałam tylko ja i on.
Czułam, jak powoli opadam z sił, a i Jared nie był pełen energii. Ku mojemu
zaskoczeniu położył się nagle na środku boiska.
-Poddaję się! – krzyknął i zaczął się
śmiać. Podeszłam do niego i zrobiłam to samo.
-Ja też!
-Czyli mamy remis! Możecie iść wszyscy
do szatni. – powiedziała nauczycielka i sama też wyszła z sali.
-Dziękuję za udaną i wyrównaną
rywalizację. – powiedział poważnym tonem i podał mi dłoń.
-Hahah, ja również.
Wstał, podał mi rękę i poszliśmy się
przebierać.
-Pamiętaj, za chwilę pod szkołą! –
zawołał jeszcze, znikając za drzwiami.
Udałam
się pod prysznic.
-Ale super graliście.. – powiedziała z
zachwytem w głosie Emma.
-Jess, on cię pożera wzrokiem! –
entuzjastycznie wykrzyknęła Grace.
-Daj spokój…
-Na 100% wasza znajomość to będzie coś
innego niż tylko koleżeństwo!
-Grace! To samo mówiłaś o Lukasie,
daruj sobie te swoje przepowiednie! – zdenerwowałam się, ale po chwili zdałam
sobie sprawę, że niepotrzebnie. – Przepraszam, nie to miałam na myśli.. –
podeszłam i przytuliłam przyjaciółkę.
-Nie szkodzi. Masz rację. Wiem, jak
przeżywasz jego wyjazd, a pamiętam, że tak samo gadałam we wrzeniu. Wybacz.
-Już dobrze..
-Ale tak z ciekawości, przyznaj, podoba
ci się on, prawda? – wyszczerzyła się.
-A tobie się nie podoba? – mrugnęłam.
-Mimo, że kocham Scotta to przyznaję,
że jest na czym oko zawiesić. – wybuchnęłyśmy śmiechem. – A więc?
-No dobra, jest przystojny, dobrze
zbudowany..
-Męski.. – dodała Emma.
-Pociągający.. – dopowiedziała Grace.
-No i mu się podobasz..
-I dodatkowo ci to okazuje..
-Na pewno nie tylko my to
zauważyłyśmy..
-Dosyć! – zaśmiałam się. –Dziękuję za
te bardzo ważne spostrzeżenia.
-Nie ma sprawy. – wytknęła język Em.
-Dobra, ubieraj się, bo o ile się nie
mylę, to masz się z kimś spotkać pod szkołą.
-Nieładnie tak podsłuchiwać! – gestem pogroziłam
palcem.
-To wasza wina, za głośno gadacie.
We trójkę zaczęłyśmy się śmiać.
*
-No jesteś w końcu.. – uśmiechnął się.
Czekał na mnie przy wyjściu.
-Jestem, jestem.
-Co powiesz na podwózkę?
-W sumie to przydałaby się, bo dzisiaj
przyjechałam autobusem.
-To chodź.
Przeszliśmy kawałek i zatrzymaliśmy się
przy motorze, a raczej ścigaczu. Podał mi kask.
-Żartujesz sobie? – zaśmiałam się.
-Często żartuję, ale poważny też
potrafię być. – wytknął język. – No nie każ się prosić.
-Będziesz jechać ostrożnie?
-Najostrożniej na świecie, słowo!
Sam założył swój kask i wsiadł na
maszynę. Zrobiłam to samo. Nie wiedziałam, gdzie mam się trzymać.
-Nie bój się złapać mnie w pasie, nie
gryzę. – obrócił głowę w moją stronę.
Przysunęłam się bliżej i objęłam mojego
towarzysza wokół jego brzucha.
-Trzymaj się mocno. – próbował mnie
nastraszyć.
-Bardzo śmieszne..
-Też tak sądzę. – zaśmiał się i dodał
gazu.
***Oczami
Grace***
-Zobacz, Jessica jedzie z Jaredem na
motorze! – powiedziałam, Emma aż otworzyła buzię.
-Mm, super tak wyglądają w tych
kaskach, ona trzymająca go w pasie, no i on w tej skórze..
-Dziewczyny, miałyście robić wszystko,
żeby Jess przekonała się z powrotem do Austina. – odezwał się Scott.
-Tak, pamiętamy. Ale ona sama decyduje
z kim chce spędzać czas. Przepraszam cię Scott, ale wycofujemy się z tego planu.
To nie fer..
-Rozumiem.. Ale szkoda mi Austina.
-Przyjaźnić na pewno się będą, a czy
coś więcej to już nie nasza sprawa i nie mieszajmy się do tego.
-Masz rację.
***Oczami
Jess***
Nie
sądziłam, że jazda motorem tak mi się spodoba. Adrenalina niesamowita.
Zatrzymaliśmy się na mojej ulicy, ale kilka domów dalej. Jared zgasił silnik.
-Nie chcę, żeby twoi rodzice dostali
zawału jak zobaczą, czym wracasz do domu. – uśmiechnął się.
-Hahah, racja.
-Jak się podobało?
-Szczerze? Nawet bardzo mi się
podobało.
-Czyli mogę liczyć na to, że jechałaś
ze mną pierwszy, ale nie ostatni raz? – zrobił oczka szczeniaczka.
-Mooożeee.. – zrobiłam tajemniczą minę.
-Yes! – zaśmiał się.
-Dzięki za transport. – oddałam kask, uśmiechnęłam się i już chciałam odchodzić.
-Nawet się nie pożegnasz? – spuścił głowę.
Oczywiście tylko sobie żartował.
-Hm..
Zobaczył, że jeszcze nie odchodzę.
Zeskoczył z motoru i ściągnął kask.
Objął mnie na to pożegnanie.
-Do zobaczenia jutro.. – mruknął mi do
ucha. Nagle mocniej mnie ścisnął i namiętnie pocałował. Próbowałam się wyrwać,
ale był za silny. Oderwał się ode mnie, założył kask i z powrotem wrócił na
motor. Widziałam, że się szczerzy.
-Wariat! – krzyknęłam, próbując
przekrzyczeć warkot silnika.
-Też cię uwielbiam! – zawołał i dodał
gazu, odjeżdżając z piskiem opon…
_____________________________
No heej ♥ Rozdział 20., najdłuższy ze wszystkich ;3 Co o nim sądzicie? Ja nawet go lubię, ale nie wiem co powiecie na te wątki z Jaredem. Poza tym jak widzicie zmieniłam wystrój bloga. A i dodałam zakładkę 'bohaterowie', możecie zajrzeć, bo Jared też już tam się znalazł. Do następnego! ;*
Ps. Tak tylko mówię, ale pewnie zdajecie sobie sprawę, że nie mogę uszczęśliwić Was wszystkich, prawda? Jedne chcą Lukasa, inne Austina, ciekawa jestem czy będą zwolenniczki nowego bohatera xD Mam nadzieję, że niezależnie co się wydarzy, to nadal będziecie czytać :>
Ps2. Do niedawna byłam przekonana i już wiedziałam od samego początku, jak zakończy się opowiadanie, ale mam tyle pomysłów, że teraz to już sama zwątpiłam. ;P Więc chcę, żebyście wiedziały, że pisząc wymyślam historię, czasami coś wymyślę wcześniej, to potem przekładam na komputer ^^
Angie.
Oj, oj... Zabije cie za te watki z Jaredem!!! Mial byc Austin! I zaije cie tez dlatego, ze zzaczynam sie przekonywac do Jareda! Bardziej niz do Austina. :p
OdpowiedzUsuńHahahha! !! ! !! !
Fantastyczny rozdzial, supre wszyatko opisujesz. Nie sa to zdania wyciagniete z kontekstu tak jak na kilku blogach ktore czytalam... Tu wszyatko ma sens! ;D
A i genialna akcja z Holly.
Hahahha!
I tak jak na poczatku pisalam... Moze niech Jared nie bedzie tylko przyjacielem Jess, ale kims wiecej... Teraz wpadlam na taki pomysl... Niech Jess bedzie z Jredem, ale zdradzi go z Austinem!
Hahahha.
Odbija mi... znow...
I nie cge slyszec o Lukasie. To palant! Oczywiscie rozumiem, ze ciezko ci pogodzic wszystkie czytelnoczki, bo nie jestem tu jedyna. :) Ale niech Lukas ni ma za duzej roli juz...
I czy zeczelas pisac juz o 'koncu' tego opowiadania? Jesli tak, to na prawde cie zabije! =] Z usmiechem na twarzy!
Nie waz mi sie konczyc! Dopiero zaczelam czytac!
Zapraszam : kiiwii-story-bieber.blogspot.com
I dziekuje za komentarz na moim blogu! Tez az sama twarz mi sie usmiechala. :D Nie wiem, kiedy dodam rozdzial, bo jak na razie wena mnie opuscila... Ale na pewno dodam!
:* <33
X.O.X.O.
PS Your forever.
Spokojnie, do końca opowiadania duużo rozdziałów, trochę jeszcze Was pomęczę moimi wypocinami xD
UsuńWeny życzę! ;*
Może zacznę tak. Wchodząc codziennie na twojego bloga i nie widywać kolejnego rozdziału, przez coraz dłuższy czas, coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że straciłaś wenę i co najgorsze może chciałaś przestać pisać. Aż tu dzisiaj jak to codziennie czynię, wchodzę na "Logika serca jest niedorzeczna" i co widzę? Meegaa długi rozdział, który uuwieelbiaaam!
OdpowiedzUsuńJared. Gdyby nie te kolczyki, te łańcuszki i jakieś inne pierdoły może przekonywałby mnie hahah ^^, no ale przez tą szatnię no to już nie miałam wyboru soryyy... musiał się stać moim faworytem! I teraz sądzę, że to on będzie najbardziej odpowiednim kandydatem dla Jess i ona ma z nim być! A no i oczywiście on jeździ na ścigaczu, no więc o czym mowa :D
Fajnie, że dodałaś taki rozdział, bo dużo w nim wyjaśniłaś i jest długii i na pewno go zaliczę do moich ulubionych!
Czeekam na następny! ;*
widywać hahaha zamiast tego powinno być widując!
UsuńOczywiście, że nie straciłam weny! ; O Po prostu szkoła uniemożliwia mi częste pisanie historii, skorzystałam z okazji, że jestem chora i siedzę w domu, a wena rozpiera mnie od środka i napisałam w krótkim czasie taki długaśny rozdział ;p
Usuńhym hym hym.. tylu adoratorów, że udusiłabym ją i ich zabrała! <3
OdpowiedzUsuńNo i przeczytałam wszystkie. Nareszcie. ;d Oczywiście jestem fanką Austin'a. I proszę, proszę, proszę to ma być on. Jest niesamowity, szczery, lojalny i się od niej nie odwraca. A co do Jared'a to nie jest najgorszy, ale nie zyskał mojej sympatii w takiej mierze jak Austin. <3
OdpowiedzUsuńhttp://catching-feelings-now.blogspot.com
Życzę dalszych sukcesów i pozdrawiam. :*
PS. Naprawdę warto było się wziąć za te 20 rozdziałów. Wszystkie jednakowo pokochałam. Czekam na następny z niecierpliwością. C:
Napisz zaraz następny, pliiiiiiiiiiiis!
OdpowiedzUsuńten był ... aż brakuje mi dobrego słowa,żeby opisać, jaki był swietny!
Nie daj się prosić i wrzuć coś w sobotę!!:D:D:D
Myślę że Jared jest dla Jess idealny ! ;d nie mogę się doczekać następego rozdziału < 3
OdpowiedzUsuńpokochałam Jareda !!
OdpowiedzUsuńKoleś jest mega sexowny, charyzmatyczny, magnetyczny i elektryczny. Przyciąga mnie niczym czekolada!!!!
Chcę więcej, zancznie więcej !! Pisz, pisz, pisz!
I zmieniam zdanie - Jared to teraz piorytet dla Jess.
Jak zwykle mi się podobało. ; )
OdpowiedzUsuń