czwartek, 11 października 2012

Rozdział 20.



             Leżałam na swoim łóżku i patrzałam w sufit, rozmyślając o ostatnich wydarzeniach w moim życiu. Się porobiło, że tak powiem..
-Jess, ktoś do ciebie. – do pokoju wszedł mój tata.
-Kto..?
-Chodź i sama zobacz.
Zbiegłam po schodach i skierowałam się w stronę drzwi. Były otwarte, ale na zewnątrz było ciemno i nie mogłam rozpoznać kim jest. Powoli zbliżałam się do mojego ‘gościa’.
-Jess, to ja. Przepraszam.
Czy to…czy to Lukas?! Do oczu napłynęły mi łzy. Ale bardziej łzy szczęścia. Rzuciłam się mu na szyję.. W każdym bądź razie chciałam się rzucić, bo poczułam tylko ostry ból przechodzący przez moje ciało…….

-Jessica! Oszalałaś? Myślałam, że coś się stało! – do pokoju wpadła moja mama, a za nią tata.
-Yy, co? – rozejrzałam się i zobaczyłam, że leżę na podłodze. A więc to był tylko sen.
-Kładź się spać i nie szalej za bardzo w tych swoich wymysłach wyobraźni. – zaśmiał się tata.
-Dobranoc. – wyszli i zgasili światło.
Leżałam nadal na zimnej podłodze. Myślałam, że powoli udaje mi się zapominać, a przez ten głupi sen wszystkie wspomnienia wróciły. Kocham go i nienawidzę jednocześnie. Jak mógł mi to zrobić…?
*
-Halo?
-No cześć siostrzyczko! – dzwoniła moja siostra Alex. Wolne jej się skończyło i ponad tydzień temu razem z Willem musieli jechać do LA. W sumie to bez sensu, i tak za trzy dni wracają na święta.
-Cześć. – staram się brzmieć naturalnie. W głowie ciągle miałam ten głupi sen.
-Stało się coś? A może cię obudziłam?
-Dopiero co przed chwilą zadzwonił mi budzik, więc nie obudziłaś, przecież idę do szkoły. I zapewniam, że nic się nie stało.
-Nie umiesz kłamać. Wiesz, że wszystko wyczuję, prawda? – była za dobra..
-Po prostu miałam sen, o którym nie mogę zapomnieć.
-On..?
-…….
-Przepraszam, już nic nie mówię. Dzwonię z pytaniem co do świąt..
Zapytała się o kilka spraw, między innymi co kupuję rodzicom na święta, bo nie chce kupić tego samego. Gdy zakończyłyśmy rozmowę, wstałam i popędziłam do łazienki pod prysznic..
*
-No heej… - zamruczał mi ktoś do ucha, na co tylko podskoczyłam. Obróciłam się i zobaczyłam Jareda. Po raz pierwszy dokładnie mu się przyjrzałam. Na pewno jest umięśniony, jego obcisły, kremowy podkoszulek ładnie przylegał do jego wyrzeźbionej sylwetki. Poza tym miał jeansy rurki i trampki. Włosy, kruczoczarne, nie za długie, lekko postawione, ale raczej pozostawione w artystycznym nieładzie. Oczy w tym samym kolorze co sprawiało, że był jeszcze bardziej tajemniczy i.. pociągający? Możliwe. Wracając do ubioru to nie brakowało mu dodatków: małe, czarne kolczyki w uszach, bransoletka z rzemyków, długi wisior. Wszystko razem połączone sprawiało, że wyglądał jak model. Nie będę kłamać – jest niesamowicie przystojny…
-Nie strasz mnie.. – zaśmiałam się.
-A może lubię? – mrugnął.
-A może ja nie lubię? – uśmiechnęłam się.
-A to zmienia postać rzeczy, przepraszam. – zrobił oczka szczeniaczka.
-Oczywiście żartowałam.. – wybuchnęliśmy śmiechem.
-Wybacz, że pytam, ale jak się trzymasz..? – zrobił pytającą minę.
-Daję radę.. – spuściłam głowę.
-Nie martw się. Jeny, ale ze mnie głupek.
-Dlaczego?
-Bo wtykam nos w nie swoje sprawy i się głupio pytam.
-Nie szkodzi. Zmieńmy temat. Co teraz masz?
-Angielski.
-O, ja też.
-Wiem, bo byłem u dyrekcji i przeniosłem się do twojej klasy, żeby mieć więcej lekcji z tobą.
Zamurowało mnie. Nie wiedziałam, co mam mu na to odpowiedzieć.
-Nic nie musisz mówić. Dzwonek już był. Chodź bo się spóźnimy.
Usiedliśmy w ławce, w której kiedyś siedziałam z kimś innym. To tylko sprawiło, że poczułam się jeszcze gorzej niż rano..
*
-Do zobaczenia po lekcjach pod szkołą. – powiedział i nim zdążyłam się odezwać, już go nie było. Spakowałam się i poszłam poszukać dziewczyn.
*
              Weszłam na stołówkę. Grace, Emma i Scott siedzieli już przy naszym ulubionym stoliku. Z lekkim uśmiechem dołączyłam do nich.
-Hm, Scott, kiedy wraca Austin..? – zapytała Grace nienaturalnym tonem. Taa, zapewne specjalnie, żebym ja słyszała.
-Dzisiaj wtorek tak? Wigilia w sobotę, miał przyjechać dopiero w piątek, ale dzwonił do mnie i powiedział, że udało mu się wyprosić rodziców. Jutro popołudniu ląduje w NY. Co sądzicie o tym, żeby jechać na lotnisko i zrobić mu niespodziankę?
-Jestem za.
-Ja tak samo.
-A ty, Jess? – cała trójka spojrzała na mnie z nadzieją.
-Odpowiem wam jutro, nie wiem ile będę mieć zadane. – wymigałam się od odpowiedzi. Boję się spotkania z Austinem. Co mu powiem? A co on mi powie? Chcąc nie chcąc, kiedyś musimy pogadać, więc może lepiej to załatwić od razu?
              Chwilę jeszcze pogadaliśmy, dokańczając nasze drugie śniadania. Wychodząc ze stołówki natknęłam się nie na kogo innego, jak na Holly Evans i jej nową zabawkę, Kevina.
-Kogo my tu mamy i…ups! – udała, że się potknęła i zawartość swojej butelki wylała mi na bluzkę. Nie przejęłam się. To tylko woda, zaraz mam wf, więc zdąży wyschnąć. Postanowiłam się zemścić.
-Hm, spokojnie, nic się nie stało. Każdemu mogło się zdarzyć i .. ojoj! – na jej nieszczęście ja miałam w kubku pozostałość po soku z czarnej porzeczki (mniam..). –No widzisz.. Jaka ja niezdara. Mam nadzieję, że mi wybaczysz ten wypadek, tak samo jak ja wybaczyłam go tobie..?
-Pożałujesz zdziro…. – syknęła. Obróciła się na pięcie, przy czym złamała obcas. Dopiero teraz zauważyłam, że cała stołówka patrzy w naszą stronę i śmieje się pod nosem. A przynajmniej większość próbowała ukryć śmiech, w tym również Kevin. Jednak moi przyjaciele śmiali się prawie leżąc na podłodze.
-Kevin! Za mną! I przestań rżeć! – warknęła i opuściła teren stołówki.
-Hahah, chodźcie laski do szatni. – powiedziała Grace, nadal się śmiejąc.
              Szłyśmy w stronę sportowej części szkoły.
-Idźcie do szatni, ja jeszcze zahaczę o szafkę. – powiedziałam.
-Jasne. – odpowiedziały chórem.
Popędziłam do szafki biorąc sportowe buty, które włożyłam do torby. Powolnym krokiem ruszyłam do szatni. Klas w szkole jest dużo, tak więc w jednym czasie sporo osób ma wf. Jedni idą na salę gimnastyczną, inni na siłownię, jest też gimnastyka w sali fitness. Zawsze jakoś się dzielimy. Dlatego szatni też jest dużo. Kilka damskich i kilka męskich. Moja była na końcu korytarza. Musiałam przejść obok wszystkich pozostałych. Jedna z męskich miała uchylone do połowy drzwi. Nie wiem co mnie podkusiło, żeby na chwilę przystanąć i tam zajrzeć. Nie umiem stwierdzić czy na moje szczęście, czy też nieszczęście, był tam Jared. I to w samych bokserkach. Nie myliłam się co do jego budowy. Chyba każdy chłopak mógł mu tylko pozazdrościć. Jest jeszcze jedno – od ramienia do łokcia na jego lewej ręce widniał tatuaż. Wpatrywałam się jak głupia i nagle mnie zauważył. Zrobiłam się cała czerwona i miałam ochotę zapaść się pod ziemię…
-Nieładnie tak z ukrycia podglądać. – zaśmiał się i tym gestem trochę rozluźnił atmosferę. Zbliżył się do drzwi, ciągle się we mnie wpatrując. Uśmiechnął się szarmancko..
-Co się tak na mnie patrzysz? – zaśmiałam się.
-Przepraszam cię za to, ale nie mogę oderwać wzroku od twojej bluzki. – mruknął.
Zerknęłam na dół. Przez to, że Holly wylała na mnie wodę, byłam teraz mokra. Moja biała koszula stała się przezroczysta i przykleiła mi się do ciała, co sprawiło, że można było dokładnie zobaczyć mój biust.
-Ups.. – zarumieniłam się jeszcze bardziej.
-Nie szkodzi.. – przysunął się do mnie przyciskając mnie do ściany. – Do zobaczenia na wf.. – szepnął mi do ucha, całując mój policzek. Powoli przybliżał swoje usta do moich. Uśmiechnęłam się i zsunęłam po ścianie na dół, uniemożliwiając mu pocałunek. Mrugnęłam tylko do niego i wyszłam z powrotem na korytarz, a potem do mojej szatni. Widziałam, że wychylił głowę i odprowadził mnie wzrokiem.
-Gdzie ty tak długo byłaś?! – zdziwiły się moje przyjaciółki.
-Ym…nigdzie. Mówiłam, że idę do szafki.
-Nie ściemniaj. Gadaj.
-Później wam opowiem, teraz muszę się szybko przebrać.
              Biała bokserka, krótkie spodenki, trampki, podkolanówki i włosy związane w kucyk.. Tak właśnie wygląda mój dzisiejszy sportowy strój. Nauczycielka od wychowania fizycznego zawołała nas na zbiórkę.
-Miałyśmy iść do salki fitness, ale dyrektor dał ją do remontu, dlatego pójdziemy dzisiaj na halę. Pogracie sobie trochę z chłopakami. Nie martwcie się, drużyny będą mieszane, żeby wszystkie miały równe szanse.
Chłopacy już się rozgrzewali, biegając dokoła sali. Jared mi pomachał, wyszczerzając przy tym zęby.
-Proszę dołączyć do rozgrzewki. – rozkazała nauczycielka.
Akurat się złożyło, że byli koło nas, dlatego dołączyłam do Jareda, biegnąc tuż obok niego.
-Jak leci? – uśmiechnęłam się.
-Wręcz idealnie. – odparł, lekko dysząc.
Po 5 minutach kazali nam wykonywać jakieś ćwiczenia rozciągające.
-Ustawcie się w szeregu. Podzielę was na grupy. Zagramy sobie w zbijaka.. –powiedziała tajemniczo. – Dwie drużyny starczą. Odliczcie do dwóch.
Jared stał obok mnie, tak więc nie byliśmy w jednej drużynie.
-Powodzenia.. – wyszczerzył się.
-Wzajemnie, tobie bardziej się przyda.. – zaśmiałam się.
-Oj, pożałujesz tych słów. – pokręcił głową, śmiejąc się.
              Walka była wyrównana. Gdy z jednej drużyny ktoś odpadł, po chwili z drugiej ktoś musiał opuścić boisko. Nim się spostrzegłam po mojej stronie zostałam tylko ja, Grace, Olivia i Tom, a z przeciwników został Jared, Scott, Andrew i Marc. Czterech chłopaków na trzy dziewczyny i jednego chłopaka..?  Damy radę..
-Ty trafiaj w Jareda, ja w Scotta. – szepnęła mi Grace.
Za nic w świecie nie mogłam zbić przydzielonego mi przez Grace przeciwnika. Na boisku zostałam tylko ja i on. Czułam, jak powoli opadam z sił, a i Jared nie był pełen energii. Ku mojemu zaskoczeniu położył się nagle na środku boiska.
-Poddaję się! – krzyknął i zaczął się śmiać. Podeszłam do niego i zrobiłam to samo.
-Ja też!
-Czyli mamy remis! Możecie iść wszyscy do szatni. – powiedziała nauczycielka i sama też wyszła z sali.
-Dziękuję za udaną i wyrównaną rywalizację. – powiedział poważnym tonem i podał mi dłoń.
-Hahah, ja również.
Wstał, podał mi rękę i poszliśmy się przebierać.
-Pamiętaj, za chwilę pod szkołą! – zawołał jeszcze, znikając za drzwiami.
              Udałam się pod prysznic.
-Ale super graliście.. – powiedziała z zachwytem w głosie Emma.
-Jess, on cię pożera wzrokiem! – entuzjastycznie wykrzyknęła Grace.
-Daj spokój…
-Na 100% wasza znajomość to będzie coś innego niż tylko koleżeństwo!
-Grace! To samo mówiłaś o Lukasie, daruj sobie te swoje przepowiednie! – zdenerwowałam się, ale po chwili zdałam sobie sprawę, że niepotrzebnie. – Przepraszam, nie to miałam na myśli.. – podeszłam i przytuliłam przyjaciółkę.
-Nie szkodzi. Masz rację. Wiem, jak przeżywasz jego wyjazd, a pamiętam, że tak samo gadałam we wrzeniu. Wybacz.
-Już dobrze..
-Ale tak z ciekawości, przyznaj, podoba ci się on, prawda? – wyszczerzyła się.
-A tobie się nie podoba? – mrugnęłam.
-Mimo, że kocham Scotta to przyznaję, że jest na czym oko zawiesić. – wybuchnęłyśmy śmiechem. – A więc?
-No dobra, jest przystojny, dobrze zbudowany..
-Męski.. – dodała Emma.
-Pociągający.. – dopowiedziała Grace.
-No i mu się podobasz..
-I dodatkowo ci to okazuje..
-Na pewno nie tylko my to zauważyłyśmy..
-Dosyć! – zaśmiałam się. –Dziękuję za te bardzo ważne spostrzeżenia.
-Nie ma sprawy. – wytknęła język Em.
-Dobra, ubieraj się, bo o ile się nie mylę, to masz się z kimś spotkać pod szkołą.
-Nieładnie tak podsłuchiwać! – gestem pogroziłam palcem.
-To wasza wina, za głośno gadacie.
We trójkę zaczęłyśmy się śmiać.
*
-No jesteś w końcu.. – uśmiechnął się. Czekał na mnie przy wyjściu.
-Jestem, jestem.
-Co powiesz na podwózkę?
-W sumie to przydałaby się, bo dzisiaj przyjechałam autobusem.
-To chodź.
Przeszliśmy kawałek i zatrzymaliśmy się przy motorze, a raczej ścigaczu. Podał mi kask.
-Żartujesz sobie? – zaśmiałam się.
-Często żartuję, ale poważny też potrafię być. – wytknął język. – No nie każ się prosić.
-Będziesz jechać ostrożnie?
-Najostrożniej na świecie, słowo!
Sam założył swój kask i wsiadł na maszynę. Zrobiłam to samo. Nie wiedziałam, gdzie mam się trzymać.
-Nie bój się złapać mnie w pasie, nie gryzę. – obrócił głowę w moją stronę.
Przysunęłam się bliżej i objęłam mojego towarzysza wokół jego brzucha.
-Trzymaj się mocno. – próbował mnie nastraszyć.
-Bardzo śmieszne..
-Też tak sądzę. – zaśmiał się i dodał gazu.
***Oczami Grace***
-Zobacz, Jessica jedzie z Jaredem na motorze! – powiedziałam, Emma aż otworzyła buzię.
-Mm, super tak wyglądają w tych kaskach, ona trzymająca go w pasie, no i on w tej skórze..
-Dziewczyny, miałyście robić wszystko, żeby Jess przekonała się z powrotem do Austina. – odezwał się Scott.
-Tak, pamiętamy. Ale ona sama decyduje z kim chce spędzać czas. Przepraszam cię Scott, ale wycofujemy się z tego planu. To nie fer..
-Rozumiem.. Ale szkoda mi Austina.
-Przyjaźnić na pewno się będą, a czy coś więcej to już nie nasza sprawa i nie mieszajmy się do tego.
-Masz rację.
***Oczami Jess***
              Nie sądziłam, że jazda motorem tak mi się spodoba. Adrenalina niesamowita. Zatrzymaliśmy się na mojej ulicy, ale kilka domów dalej. Jared zgasił silnik.
-Nie chcę, żeby twoi rodzice dostali zawału jak zobaczą, czym wracasz do domu. – uśmiechnął się.
-Hahah, racja.
-Jak się podobało?
-Szczerze? Nawet bardzo mi się podobało.
-Czyli mogę liczyć na to, że jechałaś ze mną pierwszy, ale nie ostatni raz? – zrobił oczka szczeniaczka.
-Mooożeee.. – zrobiłam tajemniczą minę.
-Yes! – zaśmiał się.
-Dzięki za transport. – oddałam  kask, uśmiechnęłam się i już chciałam odchodzić.
-Nawet się nie pożegnasz? – spuścił głowę. Oczywiście tylko sobie żartował.
-Hm..
Zobaczył, że jeszcze nie odchodzę. Zeskoczył  z motoru i ściągnął kask. Objął mnie na to pożegnanie.
-Do zobaczenia jutro.. – mruknął mi do ucha. Nagle mocniej mnie ścisnął i namiętnie pocałował. Próbowałam się wyrwać, ale był za silny. Oderwał się ode mnie, założył kask i z powrotem wrócił na motor. Widziałam, że się szczerzy.
-Wariat! – krzyknęłam, próbując przekrzyczeć warkot silnika.
-Też cię uwielbiam! – zawołał i dodał gazu, odjeżdżając z piskiem opon…
_____________________________
No heej ♥ Rozdział 20., najdłuższy ze wszystkich ;3 Co o nim sądzicie? Ja nawet go lubię, ale nie wiem co powiecie na te wątki z Jaredem. Poza tym jak widzicie zmieniłam wystrój bloga. A i dodałam zakładkę 'bohaterowie', możecie zajrzeć, bo Jared też już tam się znalazł. Do następnego! ;*
Ps. Tak tylko mówię, ale pewnie zdajecie sobie sprawę, że nie mogę uszczęśliwić Was wszystkich, prawda? Jedne chcą Lukasa, inne Austina, ciekawa jestem czy będą zwolenniczki nowego bohatera xD Mam nadzieję, że niezależnie co się wydarzy, to nadal będziecie czytać :> 
Ps2. Do niedawna byłam przekonana i już wiedziałam od samego początku, jak zakończy się opowiadanie, ale mam tyle pomysłów, że teraz to już sama zwątpiłam. ;P Więc chcę, żebyście wiedziały, że pisząc wymyślam historię, czasami coś wymyślę wcześniej, to potem przekładam na komputer ^^ 
Angie.

11 komentarzy:

  1. Oj, oj... Zabije cie za te watki z Jaredem!!! Mial byc Austin! I zaije cie tez dlatego, ze zzaczynam sie przekonywac do Jareda! Bardziej niz do Austina. :p
    Hahahha! !! ! !! !
    Fantastyczny rozdzial, supre wszyatko opisujesz. Nie sa to zdania wyciagniete z kontekstu tak jak na kilku blogach ktore czytalam... Tu wszyatko ma sens! ;D
    A i genialna akcja z Holly.
    Hahahha!
    I tak jak na poczatku pisalam... Moze niech Jared nie bedzie tylko przyjacielem Jess, ale kims wiecej... Teraz wpadlam na taki pomysl... Niech Jess bedzie z Jredem, ale zdradzi go z Austinem!
    Hahahha.
    Odbija mi... znow...
    I nie cge slyszec o Lukasie. To palant! Oczywiscie rozumiem, ze ciezko ci pogodzic wszystkie czytelnoczki, bo nie jestem tu jedyna. :) Ale niech Lukas ni ma za duzej roli juz...
    I czy zeczelas pisac juz o 'koncu' tego opowiadania? Jesli tak, to na prawde cie zabije! =] Z usmiechem na twarzy!
    Nie waz mi sie konczyc! Dopiero zaczelam czytac!

    Zapraszam : kiiwii-story-bieber.blogspot.com

    I dziekuje za komentarz na moim blogu! Tez az sama twarz mi sie usmiechala. :D Nie wiem, kiedy dodam rozdzial, bo jak na razie wena mnie opuscila... Ale na pewno dodam!
    :* <33

    X.O.X.O.

    PS Your forever.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, do końca opowiadania duużo rozdziałów, trochę jeszcze Was pomęczę moimi wypocinami xD
      Weny życzę! ;*

      Usuń
  2. Może zacznę tak. Wchodząc codziennie na twojego bloga i nie widywać kolejnego rozdziału, przez coraz dłuższy czas, coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że straciłaś wenę i co najgorsze może chciałaś przestać pisać. Aż tu dzisiaj jak to codziennie czynię, wchodzę na "Logika serca jest niedorzeczna" i co widzę? Meegaa długi rozdział, który uuwieelbiaaam!
    Jared. Gdyby nie te kolczyki, te łańcuszki i jakieś inne pierdoły może przekonywałby mnie hahah ^^, no ale przez tą szatnię no to już nie miałam wyboru soryyy... musiał się stać moim faworytem! I teraz sądzę, że to on będzie najbardziej odpowiednim kandydatem dla Jess i ona ma z nim być! A no i oczywiście on jeździ na ścigaczu, no więc o czym mowa :D
    Fajnie, że dodałaś taki rozdział, bo dużo w nim wyjaśniłaś i jest długii i na pewno go zaliczę do moich ulubionych!
    Czeekam na następny! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widywać hahaha zamiast tego powinno być widując!

      Usuń
    2. Oczywiście, że nie straciłam weny! ; O Po prostu szkoła uniemożliwia mi częste pisanie historii, skorzystałam z okazji, że jestem chora i siedzę w domu, a wena rozpiera mnie od środka i napisałam w krótkim czasie taki długaśny rozdział ;p

      Usuń
  3. hym hym hym.. tylu adoratorów, że udusiłabym ją i ich zabrała! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. No i przeczytałam wszystkie. Nareszcie. ;d Oczywiście jestem fanką Austin'a. I proszę, proszę, proszę to ma być on. Jest niesamowity, szczery, lojalny i się od niej nie odwraca. A co do Jared'a to nie jest najgorszy, ale nie zyskał mojej sympatii w takiej mierze jak Austin. <3
    http://catching-feelings-now.blogspot.com
    Życzę dalszych sukcesów i pozdrawiam. :*
    PS. Naprawdę warto było się wziąć za te 20 rozdziałów. Wszystkie jednakowo pokochałam. Czekam na następny z niecierpliwością. C:

    OdpowiedzUsuń
  5. Napisz zaraz następny, pliiiiiiiiiiiis!
    ten był ... aż brakuje mi dobrego słowa,żeby opisać, jaki był swietny!
    Nie daj się prosić i wrzuć coś w sobotę!!:D:D:D

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślę że Jared jest dla Jess idealny ! ;d nie mogę się doczekać następego rozdziału < 3

    OdpowiedzUsuń
  7. pokochałam Jareda !!
    Koleś jest mega sexowny, charyzmatyczny, magnetyczny i elektryczny. Przyciąga mnie niczym czekolada!!!!
    Chcę więcej, zancznie więcej !! Pisz, pisz, pisz!
    I zmieniam zdanie - Jared to teraz piorytet dla Jess.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak zwykle mi się podobało. ; )

    OdpowiedzUsuń