-I co? Jedziemy dzisiaj po Austina na
lotnisko? – spytała Em.
-Nie lepiej dać mu odpocząć po podróży?
Pewnie będzie chciał jechać do domu, rozpakować się i położyć spać. Jeszcze
zdążymy się z nim przywitać. – powiedziałam.
-Oj, nie przesadzaj. Założę się, że tak
strasznie się za nami stęsknił, że i tak nie wytrzyma, tylko zadzwoni do nas i
poprosi, żebyśmy do niego pojechali. A niespodzianka byłaby milsza..
-To jedźcie, ja i tak dziś nie mogę. –
skłamałam.
Już wolę z nim się spotkać najpierw
tylko we dwójkę, musimy pogadać na osobności, a nie udawać, że nic się nie
stało. Ruszyłam w stronę klasy, wpadając na szalonego i seksownego bad boya..
-Cześć, Jess.. – uśmiechnął się.
-Hej. – odwzajemniłam uśmiech.
-Żyjesz po wczorajszym? – spytał
tajemniczym głosem.
-Żyję, taki wf to mogę mieć codziennie.
-Nie o tym myślę..
-Ach, o tym.. To tobie należy się
pochwała, bo nie jechałeś za szybko, a ostrożnie. – mrugnęłam.
-Mówiłem o pocałunku.. – szepnął,
przybliżając się do mnie. – Bardzo chciałbym go powtórzyć..
-Też bym bardzo chciała dużo rzeczy..
-Na przykład? – z jego oczu można było
wyczytać, że już wyobraża sobie niewiadomo co. Zaśmiałam się tylko.
-Na przykład chciałabym nie spóźnić się
na angielski. No chodź! – pociągnęłam go za rękę w kierunku klasy.
*
-Co robisz dziś popołudniu? – spytał.
-Idę na zakupy, całkowicie zapomniałam,
że święta już w sobotę, a ja nie mam kupionego ani jednego prezentu. – gestem
złapałam się za głowę.
-Mógłbym ci potowarzyszyć. Wiesz, przy
okazji pomogłabyś mi kupić prezent dla mojej cioci..? – zrobił maślane oczka.
-Okej, z chęcią. Zazdroszczę, że
jeszcze tylko prezent dla cioci ci został do załatwienia. Co kupiłeś rodzicom?
-Nie mam rodziców. Zginęli jak byłem
mały.. – odpowiedział zmieszanym i ‘pustym’ tonem.
-Przepraszam, nie wiedziałam. Tak mi
głupio..
-Spokojnie, nic się nie stało. Widzisz,
na zakupach będziemy mieli okazję lepiej się poznać.
-Masz rację.
-Chcesz jechać samochodem czy
ścigaczem? – zaśmiał się.
-Dużo będzie pakunków, to może lepiej
samochodem. – wybuchnęliśmy śmiechem.
*
-Jess, co takiego robisz popołudniu, że
nie możesz z nami jechać? – zapytała Grace.
-Zakupy przedświąteczne.
-Bez nas?! – powiedziały chórem, robiąc
przy tym obrażone miny.
-Przepraszam, pewnie nie wszystko dziś
kupię, więc jeszcze mamy czwartek i piątek.
-A z kim dzisiaj idziesz? Pewnie z mamą
skoro nas nie zabierasz..
Głupio mi. Mam im powiedzieć, że
zamiast iść z najlepszymi przyjaciółkami na zakupy, wybrałam jakiegoś kolesia,
którego znam zaledwie tydzień czasu?
-Niee. Jeszcze pół godziny temu
myślałam, że pójdę sama, naprawdę. Ale Jared zaproponował mi transport, no i
prośbę, żebym mu pomogła z wyborem prezentu.
Myślałam, że będą złe za to, że im nie
powiedziałam sama, ale nic z tych rzeczy.
-W porządku, wybaczamy. – uśmiechnęły
się do mnie, a potem rzuciły do siebie znaczące spojrzenie.
*
-Co tak szybko jesz ten obiad? Uważaj,
bo się poparzysz.. – ostrzegła mnie mama.
-Śpieszę się.. – powiedziałam z pełną
buzią i wróciłam do pałaszowania.
-Gdzie?
-Zakupy.
-I nie raczysz już zabrać swojej
rodzicielki? – oburzyła się. Co oni wszyscy tak się dzisiaj uczepili?
-Mamooo, nie mogę, bo wtedy nie spotkam
Świętego Mikołaja z prezentem dla ciebie. – mrugnęłam.
-No dobrze już, dobrze. Ale jedz
ostrożniej i wolniej.
-Skończyłam, dziękuję! – odłożyłam
talerz do zmywarki. Szybko porwałam z pokoju moją torebkę, powiedziałam, że
wychodzę, no i wyszłam. Jared czekał na mnie w samochodzie w tym miejscu, gdzie
poprzedniego dnia przywiózł mnie motorem.
-Spóźniłaś się o całe dwie minuty,
nieładnie. Chyba coś mi się należy w ramach przeprosin..? – teatralnie poruszał
brwiami.
-Tak, myślę, że pomoc w wyborze
prezentu będzie okej.
-Nie, to było w planach. Chodziło mi o
coś innego.. – ściszył głos i szybkim ruchem cmoknął mnie w policzek, nie
odsuwając się po tym ode mnie.
-Już usatysfakcjonowany? –
wyszczerzyłam się.
-Nie.
Złapał mnie za brodę i musnął moje wargi
swoimi. Lekko się uśmiechnęłam. Ten gest go jeszcze bardziej ośmielił, bo wpił
się w moje wargi, a po kilku sekundach nasze języki już krążyły wokół siebie. Czy
przemyślałam tę sytuację? Nie. Zdałam sobie sprawę, że będąc z Jaredem moje
patrzenie na świat całkowicie się zmienia, a motto życiowe zaczyna brzmieć:
„Żyje się raz…”. I przyznaję, podobało mi się. Dopóki nie pomyślałam o
Lukasie..
-Stop! – odwróciłam głowę, mimowolnie
jedna łza opuściła moje oko i powędrowała na policzek.
-Jessica, przepraszam cię bardzo.
Poniosło mnie. Wybacz, błagam. – prosił błagalnym tonem.
-Nie przepraszaj, to moja wina. Nie
powinnam zawracać ci głowy tymi zakupami. Sama dam sobie radę. Ale dziękuję.
Wyszłam z samochodu, jednak Jared nie
dawał za wygraną.
-Proszę, wróć do auta, Jess, nie
wygłupiaj się! Obiecuję, że to się więcej nie powtórzy..
-Jared! Nie o to chodzi!
-Więc o co? – zrobił zdezorientowaną
minę.
-Przypomnij sobie w jakim celu
napisałeś do mnie sms, potem przez komputer.
-Nie potrafisz zapomnieć? – posmutniał
jeszcze bardziej.
-Nie potrafię. – spuściłam głowę i
pozwoliłam łzom spłynąć po mojej twarzy. Mój towarzysz podszedł do mnie i mocno
przytulił.
-Nie zasłużyłaś na to wszystko. Gdybym
tylko miał możliwość to uwierz, że ten cały Lukasik na długo popamiętałby moją
pięść! Jess, możesz na mnie liczyć, przysięgam ci. Kiedyś w końcu uda ci się
zapomnieć, zrozumiesz, że nie warto. Obiecuję, że będę przy tobie przez ten
cały czas.
Pierwszy raz zobaczyłam w oczach Jareda
taką niesamowitą szczerość i troskę. Z pozoru nie wygląda na wrażliwego
chłopaka. No ale ‘nie oceniaj książki po okładce’..
-Pojedziesz ze mną na te zakupy? –
zrobił słodką minkę.
-Dobrze, pojadę. – wytarłam chusteczką
mokre policzki i wróciłam do samochodu.
Nie
ma to jak przedświąteczne zakupy. Ten klimat w centrach handlowych i na
ulicach… Długo chodziliśmy od sklepu do sklepu w poszukiwaniu odpowiednich
podarunków. Mamie kupiłam zestaw relaksacyjny. W pięknym pudełeczku znajdowały
się sole do kąpieli, balsamy, kilkanaście małych świeczuszek, kadzidełka,
przyrząd do masażu głowy i owocowe maseczki. Jared wziął to samo dla swojej
cioci. Dla taty wybrałam krawat, bo narzekał ostatnio, że żaden mu nie pasuje
do jego nowej koszuli. Alex pod choinką zobaczy perfum, uwielbia ten zapach, a
przez kilka lat nie było go w sprzedaży. Will dostanie książkę ,wspominał, że
lubi czasem poczytać. Grace zapewne ucieszy się na widok płyty jednego z jej
ulubionych zespołów, która właśnie została wydana. Emmie przyda się nowy
szkicownik i zestaw profesjonalnych ołówków. Nie wiedząc co kupić dla Scotta,
Jared doradził mi słuchawki, a Austinowi kupiłam bransoletkę, męską oczywiście.
-Koniec? – spytał z nadzieją w głosie.
-Tak, resztę załatwię jutro.
-Alleluja! – zaśmiał się. – Proponuję
teraz zanieść to wszystko do samochodu i wrócić do kawiarni na ciasto i coś
gorącego do picia. Ja stawiam! Nie daj się prosić..
-Dobrze, dobrze. – uśmiechnęłam się.
Zamówiliśmy
sobie po kawałku ciasta cynamonowego i po wielkim kubku gorącej czekolady. W
ramach świątecznej promocji dostaliśmy też dwie małe muffinki czekoladowe.
-Pychaa… - powiedział z pełną buzią,
czym strasznie mnie rozbawił.
-Nie wiedziałam, że taki z ciebie
łakomczuch!
-Dużo rzeczy o mnie nie wiesz.. –
powiedział tajemniczo, po czym głęboko się nad czymś zastanowił, ciekawa
jestem, o czym myślał..
-Na przykład?
-Nie bądź taka ciekawska. – wytknął mi
język.
-No wiesz, skoro siedzę sobie z tobą w
kawiarni, razem kupujemy prezenty, wozisz mnie swoim motorem, to chyba nie
zaszkodzi jak mi coś więcej o sobie opowiesz. – zaśmialiśmy się.
W tym momencie zadzwonił jego telefon.
W chwili, gdy spojrzał na wyświetlacz, mina mu zrzedła i schował sprzęt z
powrotem do kieszeni.
-Nie odbierzesz?
-Nie wypada tak, później oddzwonię.
-Spokojnie, nie obrażę się. – posłałam
mu uśmiech.
-Naprawdę, to nic ważnego, dzwoni
kumpel.
-Jak chcesz..
Sukcesywnie co 3minuty komórka Jareda
nie dawała mu spokoju. Po 15 minutach wyłączył ją.
-Pójdę do toalety, okej? – spytał.
-Jasne, jasne.
Dziwne, mógł po prostu powiedzieć, że
musi oddzwonić do tego kumpla. Nie znamy się długo, więc nic w tym dziwnego, że
nie chce przy mnie z nim rozmawiać. Po chwili wrócił do stolika jeszcze
bardziej podenerwowany niż był wcześniej.
-Przepraszam cię, chyba będę musiał się
zbierać. Oczywiście najpierw odwiozę cię do domu.
-Nie ma sprawy. A tak na przyszłość,
mogłeś powiedzieć, że musisz oddzwonić, nie obrażam się byle czego, zrozumiano?
– mrugnęłam do niego.
-Em, dobrze, przepraszam, masz rację. –
słodko się uśmiechnął.
*
-To do jutra w szkole? – spytałam,
wyciągając z bagażnika wszystkie pakunki.
-Mam nadzieję.. – mruknął pod nosem
tak, że ledwo słyszałam.
-Słucham?
-Znaczy się tak, tak, nie wiem czy będę
w szkole, ale raczej tak. – wymusił uśmiech.
-No okej, pa. – odwróciłam się.
-Jess, zaczekaj!
-Hm?
-Mogę cię chociaż przytulić? –
wyszczerzył się.
-A jak myślisz? – zaśmiałam się.
-Mogę. – przybliżył się i wtulił mnie w
swój tors. – Przepraszam.
-Za co? – podniosłam do góry głowę i
spojrzałam w jego ciemne oczy.
-Po prostu przepraszam. – pocałował
mnie w czoło i wrócił do auta. Pokiwał mi jeszcze zza kierownicy i po chwili
zniknął na rogiem.
Bezszelestnie
weszłam do domu. Miałam przecież masę prezentów przy sobie, a znając życie mój
tatusiek zaraz wyskoczy i specjalnie będzie się pytał jak tam było na zakupach.
Nie do końca udało mi się zostać niezauważoną.
-O Jessica, jesteś już. Słuchaj.. –
zaczęła mama.
-Tak.?
-Albo już nic. Nic, naprawdę. Idź do
siebie.
Nie ukrywając swojego zdziwienia na
twarzy wdrapałam się po schodach na górę, a tam prosto do mojego pokoju.
Weszłam jak gdyby nigdy nic, położyłam wszystko na łóżku. Jeszcze przy okazji
prawie się o coś potknęłam i zaklęłam pod nosem. Dopiero wtedy zapaliłam małą
lampkę nocną. Myślałam, że zaraz padnę na zawał.
-Cześć, Jess…
_____________________________
Jejku, widzę, że każdy z chłopaków ma swoje fanki ;D Wystarczy spojrzeć na ankietę i od razu widać, że 'idą łeb w łeb' ^^ Głosujcie, głosujcie ;3
Do następnego ;*
Angie.
Świetny rozdział;* Ja głosuję na Austina.! :) Czekam na następny byeee
OdpowiedzUsuńJared, ale zdradzi go z Austinem. Tyle mam do powiedzenia.
OdpowiedzUsuńA tak serio to, to co na gorze i
+ Czy to Austin w jej pokoju czeka? OMG mam nadzieje, ze tak. Tylko jak zaczna ta rozmowe? I w ogle jaka bedzie jej rekcja?
Dum, dum, dum...
Ej, nie trzymaj nas w niepewnisci! Wiesz ,ze tego nie lubie.
:I Yh!
;p
I jeszcze raz potwierdze pierwsze zdanie. ZERO LUKASA! Jared zdradzony! Koniec z Austinem. <33
A tak jeszcze a propo Jareda... Z kim on rozmawial? Bo mnie sie wydaje, ze on spotyka sie na boku z jakas laska... Alebo to serio jest kumpel, a on jest gejem.
Hahah...
Jak cos to do gejow nic nie mam... Sa spoko xD
Troche temat zmiwnilam... I ciagle trzy kropeczki stawiam... hahah :b
Oki. :* Paa <3
X.O.X.O.
PS Your forever.
Znaczy, ze na samym koncu ma byc z Austinem. :D Nie dopisalam tego... :D I zapraszam do mnie. Rozdzial prawdopodobnie w weekend sie pojawi...
UsuńA i za bledy orzepraszam. Na telefonie pisze i tak troche nie wygodnie. :(
:D
X.O.X.O.
PS Your forever.
Następny rozdział już napisany, więc na dniach go dodam ^^ Cierpliwości , a wszystkie Twoje pytania i przypuszczenia się rozwiążą ;D ;*
Usuńwrócił Lukas!:DD
OdpowiedzUsuńa Jared pewnie jakiś zakład miał,żeby poderwać Jess ;d i stąd to jego speszenie w centrum handlowym(wiem, moje wizje xD)
NIE DAJ SIĘ PROSIĆ O NASTĘPNY ROZDZIAŁ.
MY CZEKAMY!!!
Podtrzymuję Jareda...a wiesz jakby mu coś tam, nie coś nie wyszło z Jessie, to z chęcią go poznam ^^
OdpowiedzUsuńTaki żarcik :D
A tak wgl to zgadzam się z Kiiwii - ZERO LUKASA - choćbyś nie wiem jak go lubiła ma go nie być! Bo wiesz jakby co to wiem gdzie mieszkasz ^^
A więc koniec końców ona ma być z Jaredem, Austin ma znaleźć sobie inną laskę, Lukas niech wpadnie pod ciężarówkę i wszyscy szczęśliwi :D
Jeszcze raz ja. Zapomniałam wcześniej poinformować, że na Geminni pojawił się nowy rozdział http://gemini-blizniaki.blogspot.com/2012/10/rozdzia-17.html
UsuńTo jest LUKAS, weź ja to czuje, bo ona padła na zawał, więc jak to będzie Austin, no to złamka, ma być albo Lukas, albo Jared! :D
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że napisałaś już następny rozdział, dodaj go w weekend, bo nie wytrzymam dłużej!!
No to czekam ;)
Austin czy Lukas?
OdpowiedzUsuńNo czemu przerwałaś w takim momencie? Co cię pokusiło. No proszę teraz proszę, żebyś szybko dodała następny, bo nie wytrzymam. A co do chłopaków to sama już nie wiem. Na pewno nie chcę żeby była z Lukasem. I nawet nie próbuj tak robić. :d A co do Jared'a to zaczynam go lubić. Serio zrobił się taki opiekuńczy. Ale ten telefon i magia zgasła. A Austin? Go uwielbiam od samego początku, bo jest taki... No nie wiem jak to określić. Po prostu nie zmusza jej do niczego. Pokazuje jej swoje uczucia, ale nie zmusza jej do podjęcia decyzji. Dlatego on mi się bardzo podoba. Ale Lukasa nie skreślam. To jest nowy bohater i w sumie jeszcze go za dobrze nie znam. I powtarzam, że z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. <3
http://catching-feelings-now.blogspot.com - 3 już jest.
Pozdrawiam. :*
jakie emocje. a panny na górze to już w ogóle to przeżywają! :) a to tylko świadczy o tym, jak bardzo potrafisz przywiązać nas do bohaterów. :) dlatego szybciutko prosimy następny rozdział, który zaspokoi nasze oczekiwania! :*
OdpowiedzUsuńpopieram- zwłaszcza to "szybciutko" :D
UsuńI znowu ten okropny moment kiedy nie wiem co się stanie. ! xd
OdpowiedzUsuńOh, jak bardzo się cieszę że na bestach zareklamowałaś ten blog. ; )