niedziela, 30 grudnia 2012

Rozdział 24. - sylwestrowy



            Święta, święta… i po świętach. Ale mimo tego, że tak szybko mijają, to i tak były cudowne. No a z końcem świąt zbliża się koniec roku. Jejku, pomyśleć sobie, że w Nowym Jorku mieszkam dopiero cztery miesiące, a już tyle rzeczy się zdarzyło. Nie mogę w to uwierzyć.
            Dzisiejszy dzień mam zaplanowany, więc na pewno nie zawieje nudą. Najpierw zakupy z Grace i Emmą, potem lodowisko całą paczką, a na sam koniec Jared zaproponował koni. Piękniejszego dnia nie mogłam obie wymarzyć.
-Halo? – odebrałam telefon od Emmy.
-Czekamy już pod twoim domem, streszczaj się.
-Ok, już pędzę.
***
-Co macie zamiar kupić? – spytałam.
-Coś na sylwestra by się zdało… Impreza u Gabi nadal aktualna?
-Tak, pisałam z nią wczoraj.
-A ja jak zwykle nie mam z kim iść. – westchnęła czarnowłosa.
-A ty Jess? Idziesz z kimś? –zapytała Grace.
-Z Jaredem.
-Jessica, wiesz co my o nim sądzimy, prawda? Będziesz miała przez niego kłopoty…
-Nie znacie go, to nie oceniajcie.
-Sam się przyznał jakie z niego ziółko!
-Oj proszę was.. Nie psujmy sobie zakupów przez kłótnie. Lubię go i tyle.
-Co w nim jest takiego fajnego ?
Nie odpowiedziałam, tylko uśmiechnęłam się do siebie.
-O, wejdźmy do tego sklepu! – zmieniłam temat, co poskutkowało.
            Kupiłam sobie sukienkę i buty. Myślę, że na imprezę u Gabi będą ok. Na lodowisku spędziliśmy 3 godziny, przez co teraz strasznie bolą mnie nogi. A Jared powiedział, że zadzwoni później. Zmęczona położyłam się na łóżko. Było dopiero po 16:00, ale jak to bywa w okresie zimowym, słońce już nie świeciło. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
*
            Obudziło mnie dziwne pukanie. Otworzyłam powoli oczy i spojrzałam na telefon… Godzina 00:15i do tego 11 nieodebranych połączeń. Usiadłam na łóżku i dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że nadal słyszę dźwięk pukania. Wstałam i otworzyłam wyjście na balkon.
-No w końcu! Jessica, siedzę na tym balkonie od dwóch godzin! Nie wspomnę o tym, że wcześniej dzwoniłem do ciebie. Mieliśmy się spotkać…
-Oj, Jared… Przepraszam, ale ze zmęczenia musiałam zasnąć. Pewnie zmarzłeś..
-No nie ukrywam, że trochę mi zimno. – powiedział, trzęsąc się przy tym jak galaretka. –Mogę się wślizgnąć pod kołderkę?
-Pewnie, a ja ci przyniosę gorącej herbaty.
-O, byłoby super, kochana jesteś.
-No nie wiem czy taka kochana, to przeze mnie tkwiłeś na dworze tyle czasu..
Zeszłam po cichutku na dół tak, żeby nikogo nie obudzić. Woda zagotowała się w kilka minut. Zalałam herbatę i wróciłam z powrotem na górę.
-Proszę.
-Dzięki. – szepnął, upijając łyk gorącego napoju.
-To ty się tu ugrzej, pij herbatę, a ja w tym czasie pójdę wziąć prysznic, ok? Bo nawet tego nie zrobiłam przez to, że zasnęłam.
-A mogę iść z tobą? – wyszczerzył się.
-Może innym razem. – wytknęłam mu język.
-Serio?!
-Hahah, leż spokojnie. – uśmiechnęłam się. Wyciągnęłam z szafy koszulkę, spodenki i wyszłam z pokoju.
*
-No jeste… - nie dokończyłam, bo ujrzałam tak słodki widok, że mi odebrało mowę. Śpiący Jared, przytulony do pluszowego misia. Nie chcąc go obudzić podeszłam do łóżka od drugiej strony i wsunęłam się pod kołdrę, odwracając się do niego plecami.
-Mmm, wróciłaś. – mruknął ledwo świadomy, obejmując mnie od tyłu, tym samym przytulając się do mnie. Mimowolnie uśmiechnęłam się lekko i zamknęłam oczy.
*
Obudziłam się i od razu zobaczyłam uśmiechniętego Jareda, wpatrującego się we mnie swoimi ciemnymi oczami.
-Hej. – powiedział i wyszczerzył się.
-No hej, jak się spało w moim łóżku? – zaśmiałam się.
-Cudownie, bo z tobą. – przysunął się bliżej.
-Ej, bo się zarumienię. – zażartowałam.
-Lubię jak się rumienisz, to słodkie… Powinienem chyba już iść. Nie chcę tego, ale nie chcę też, żeby ktoś z domowników wszedł i zobaczył, że u ciebie spałem.
-Bez obaw. Alex i Will są w Ohio u jego rodziców, a moi rodzice pojechali do cioci Penny, siostry taty.
-Czyli chata wolna? – poruszył brwiami.
-Tak, co najmniej do wieczora, jak nie dłużej. – uśmiechnęłam się.
-Masz ochotę spędzić ten dzień ze mną?
-Z przyjemnością.
-No chyba, że nie chcesz. Wiesz, wystarczająco, że jutro idziesz ze mną na imprezę sylwestrową. Aj, nie mogę się doczekać. – rozmarzył się.
-Hahah, tak, będzie świetnie. To co ? Jakieś życzenia specjalne związane ze śniadaniem?
-Zjem wszystko co zrobisz. – uśmiechnął się.
-To chodź na dół.
Udałam się do kuchni, Jaredowi każąc usiąść przy stole.
-Na pewno w niczym nie trzeba pomóc?
-Nie, spokojnie, dam radę.
Krzątałam się przy blacie, co chwilę wyciągając coś z szafki albo lodówki. Przez cały ten czas czułam na sobie wzrok mojego towarzysza.
-Musisz się tak gapić? – spytałam, śmiejąc się.
-Przepraszam, ale nie mogę się powstrzymać. Jesteś taka pociągająca… - usłyszałam tuż za sobą.
Odwróciłam się. Dłonie Jareda powędrowały na moje biodra, a jego usta do moich ust. Całował tak cudownie, że zapomniałam o śniadaniu, o kanapkach. Oplotłam rękoma jego szyję i odwzajemniłam pocałunek. Nagle zsunął dłonie na moje pośladki.
-Jaareed.. – uśmiechnęłam się.
-Sorkii. – mruknął i powrócił do całowania.
 Po kilku minutach w końcu się ode mnie odkleił.
-Głodny jestem. – zrobił oczka szczeniaczka.
-No już, zaraz, zaraz.. Ale nie patrz tak na mnie jak wcześniej, bo to mnie krępuje. – zaśmiałam się.
-To idź się ubierz, a nie. Krótka, obcisła koszulka, a spodenki takie, jakby ich wcale nie było. I ty się potem dziwisz, że ja tak się zachowuję. Twoja wina!
-No ej, w końcu przecież do spania trzeba się ubierać tak, żeby było najwygodniej. – mrugnęłam.
-No oczywiście, ja w to nie wątpię.
-Dobra, nie marudź tylko jedz. Proszę, kanapki i kakałko.
-Mniam. – powiedział i zabrał się do czyszczenia swojego talerza.
*
-Ale się jutro wytańczymy, co nie? – uśmiechnął się.
-Noo, już nie mogę się doczekać.
-O której to się w ogóle zaczyna?
-Nie wiem dokładnie, jeszcze to ustalę i dam ci znać.
-Okej, tymczasem ja muszę się już zbierać. Siedzę u ciebie cały dzień, aż tak nieładnie.
-Właśnie dziękuję ci za to. Co bym sama robiła cały dzień? To widzimy się jutro wieczorem?
-Tak, zadzwoń do mnie i powiedz o której mam po ciebie przyjechać.
-Jasne.
-To co… czas się pożegnać..
Uśmiechnęłam się lekko, bo wiedziałam co on rozumie przez to stwierdzenie. Nie czekając na jego ruch, przycisnęłam go do ściany i pocałowałam.
-Mm, o to mi chodziło. Do jutra.
*
            Wstałam praktycznie dopiero na obiad. Po pierwsze dlatego, że musiałam wyspać się na zapas, żeby mieć siłę na imprezie. Po drugie, Jared znów zawitał u mnie późnym wieczorem, po czym wepchał mi się pod kołdrę i zasnął. Nic nowego. Zjadłam i wróciłam na górę, trzeba zacząć się szykować. Najpierw wzięłam gorący prysznic. Ledwo zdążyłam wysuszyć włosy, a mama zapukała do łazienki, że przyszła Emma i Grace.
-A co wy tu robicie? – wyszczerzyłam się.
-Jak to przed imprezą, przyjaciółki szykują się razem, a więc oto jesteśmy. Widzę, że Jess już odświeżona, użyczysz nam łazienki, prawda?
-Jasne, zapraszam.
Podczas, gdy Grace była pod prysznicem, Em zrobiła mi koka, podkręcając na lokówce wystające kosmyki. Usiadłam przed moją toaletką z lustrem i zrobiłam sobie makijaż, pomalowałam paznokcie i takie tam. Na sam koniec pozostało mi się ubrać: 


-Jess, pasuje ci ten kolor.. – pochwaliły mnie dziewczyny, same już ubrane w swoje kreacje.
-To co…? Przygotowania uważam za zamknięte. Czas pożegnać stary rok i przywitać nowy… - powiedziałam na zakończenie i uśmiechnęłam się sama do siebie.
-Każda jedzie innym autem, prawda? Ty z Jaredem, ja ze Scottem, a zaskoczeniem jest to, że Em zabiera się z Austinem.
-Emma, czemu nic nie mówiłaś? – spytałam.
-Bo sama o tym nie wiedziałam, dowiedziałam się dzisiaj rano.
-Ok, ok. Chodźcie na dół, już pierwszy z chłopaków przyjechał.
Przed samym wyjściem jeszcze moja mama, również wystrojona, bo idzie z tatą na bankiet sylwestrowy, musiała nam trzem zrobić wspólne zdjęcie. A jak się okazało, że przyjechał już i Jared, i Scott, i Austin… - pozowaliśmy w szóstkę. Cała ta sytuacja była komiczna.
*
-Pięknie wyglądasz. – powiedział Jared, siadając za kierownicą, podczas gdy ja już miałam zajęte miejsce pasażera.
-Bardzo dziękuję, ty też niczego sobie..
Podjechaliśmy pod dom Gabi, gdzie już roiło się od samochodów, a głośna muzyka była słyszalna na ulicy. ( A znów Wam zapodaję muzę xD ---> http://www.youtube.com/watch?v=7ShYop9tuMs )
-Hm, hucznie. – powiedziałam cicho, a Jared skinął głową na znak, że się ze mną zgadza.
Znaleźliśmy wolne miejsce na samochód i ruszyliśmy w stronę głównego wejścia.
-Heeej! Cieszę się, że jesteście, bawcie się dobrze do białego rana! Pamiętajcie, że o północy wszyscy zbieramy się na dworze na pokaz fajerwerków i szampana. Jakby były jakieś problemy czy coś to do mnie. – uśmiechnęła się szeroko i popędziła witać kolejnych gości.
W domu już była masa ludzi, większość twarzy kojarzyłam ze szkolnego korytarza, ale znaleźli się też tacy, których widziałam po raz pierwszy.
-Chcesz coś do picia? – spytał mój towarzysz, a ja kiwnęłam głową. Do wyboru były wszystkie kolory soków, drinków i tak dalej. Sporo tego alkoholu, jestem ciekawa jak to wszystko będzie wyglądać nad ranem, gdy już wszyscy będą nieźle wzięci. Na początek wzięłam tylko sok pomarańczowy.
-Chodź tańczyć. – Jared pociągnął mnie na parkiet. No i impreza się rozkręciła.
Po jakimś czasie już w pobliżu obok nas tańczyła Grace, Scott, Emma, Austin.. zabawa była naprawdę cudowna!
-Ej ludzie, macie ochotę na coś mocniejszego do picia? – zagadał Scott.
W sumie czemu nie – pomyślałam i dołączyłam do tych co byli za. Tak naprawdę to nikt nie był przeciw.
Było może dopiero wpół do 23:00, a każdy członek imprezy zdążył już coś wypić. Jedni mniej, drudzy więcej… Nagle Jared pociągnął mnie za sobą i przycisnął do ściany.
-Jessica, nawet nie wiesz jaką mam strrraszną ochotę na ciebie.. – wymruczał mi do ucha, aż mnie przeszły ciarki.
-Ty zwierzaku. – zaśmiałam się. – Opanuj się chociaż do tej północy. – mrugnęłam do niego.
-Mmm, kiedy ja nie mogę się opanować.
-Dasz radę.. – szepnęłam mu do ucha, po czym złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku. Oj, całowaliśmy się bardzo długo. Później wróciliśmy na parkiet.
-Ile jeszcze do północy?! – próbowała przekrzyczeć muzykę Grace.
-Chyba gdzieś z 20 minut.! – „odkrzyknęłam”.
-Chodźcie już stanąć na dworze w dogodnym miejscu!
Wszyscy uznaliśmy ten pomysł za dobry, narzuciliśmy tylko płaszcze na plecy i wyszliśmy na zewnątrz.
*
-Uwaga ludzie! Do końca starego roku została minuta! Szykujcie się na odliczanie! – powiedziała Gabi przez megafon, co mnie rozśmieszyło.
10! 9! 8! 7! 6! 5! 4! 3! 2! 1! 2013!!!!
Wystrzeliły wszystkimi kolorami w powietrzu przeróżne petardy, fajerwerki, korki od szampanów i tak dalej. Grupowo uścisnęłam swoich przyjaciół.
-Życzę nam, żeby ten rok był cudowny i żebyśmy spędzili go wszyscy razem! – krzyknęłam, a wszyscy się ze mną zgodzili.
-Jess.. – Jared zwrócił się już tylko do mnie. – A ja życzę nam, żebyśmy byli razem, bo oczarowałaś mnie swoją osobą.
Trzymając moją twarz w swoich dłoniach delikatnie mnie pocałował. Odsunął się ode mnie, uśmiechając się słodko, ale mina mu zrzedła, gdy spojrzał za mnie.
-Jessica, nie odwracaj się proszę. Chodź stąd, szybko! – już chciał mnie pociągnąć za rękę, ale moja ciekawość była o wiele większa.
-O co ci cho…… - urwałam.
________________________________
Hejka! ;* Chciałabym Wam życzyć wszystkiego dobrego na nadchodzący 2013 rok! Niech będzie niezapomniany i dużo lepszy od poprzednich ;)) Rozdział dodaję dzisiaj, bo nie wiem, czy jutro miałabym kiedy dodać. Więc hucznego, pijanego i najlepszego sylwestra w życiu! ♥♥♥
Angie.

7 komentarzy:

  1. rozdział był spoko .mam pytanie ,jeśli nie chcesz nie odpowiadaj .ile masz lat?:) i kiedy będzie kolejny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lat mam 16 ;) A kiedy rozdział to sama nie wiem, więc nic nie obiecuję ;>

      Usuń
  2. Po prostu świetne! I zaintrygowało mnie zakończenie, już się nie mogę doczekać następnej notki ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, ten blog jest super zaczęłam czytać go gdy ten rozdział już był, ale zdążyła przeczytać całego bloga i jest .................................... po prostu brak mi słów taki super. No wiec czekam na następny rozdział. i zastanawiam się co będzie dalej wiec proszę szybko napisz dalej, bo nie mogę się doczekać i nie będę mogła spać po nocach ;) Kocham tego bloga!!! ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. O Boże, Boże, Boże... Po prostu nie wierze. Co sie stalo w tej koncowce? :o Jezu taka jeste ciekawa, ze teraz musisz dodac rozdzial naprawde w niedlugim czasie. Prosze cie o to :) Wiesz co? Nareszczie sie przekonalam do Jareda. I teraz wydaje mi sie, ze on bedzie najlepszym rozwiazaniem dla Jessici :3

    No coz... Z niecierpliwoscia czekam na kolejny rozdzial <3

    [catching-feelings-now.blogspot.com]

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. ohhohohohohohhohoh nadrobiłam zaległości ! w końcu! i cóż, już wiem kogo zobaczy, gdyż przeczytałam zapowiedź 25 :D hihihihihihihi Dorotka-wariat :D
    Oczywiście coraz lepiej piszesz i czyta się to lekko i miło. Gdybyś napisała np. książę, wierz mi - przeczytałabym ją. rozdział świetny - powtarzam się. Życzę weny i czasu :D A tym czasem chciałabym spytać czy byłabyś chętna na coś dłuższego w moim wykonianiu? w sensie nie blog, ale coś takiego dość ciężkiego, czyli liczące około 300 stron :D jeżeli tak to pisz :D

    OdpowiedzUsuń