wtorek, 26 marca 2013

Rozdział 29.



-Ty? Pomocy? W dodatku ode mnie? – zironizowałam zdziwienie.
-Proszę. Możemy spokojnie usiąść i porozmawiać?
-Wejdź.. – westchnęłam i przepuściłam blondynkę w drzwiach.
Idąc z nią w stronę mojego pokoju zastanawiałam się tylko, co takiego mogło się stać, że Holly Evans do mnie przychodzi. W dodatku z takim tekstem i po tym co się stało kilka miesięcy wcześniej. Usiadła na krześle, ja zajęłam miejsce na łóżku. Jareda akurat nie było, nadal razem z Willem bawili się w odśnieżanie.
-A więc..? – odezwałam się.
-Nie wiem od czego zacząć. Wiesz, dużo się wydarzyło od tamtej pory kiedy miałyśmy ze sobą do czynienia. Przede wszystkim ja się zmieniłam…
-Jakoś trudno mi w to uwierzyć, ludzie nie zmieniają się z dnia na dzień. – odpowiedziałam i przerwałam, bo zaprzeczyłam sama sobie. Przecież Jared się zmienił…
-Uwierz, zmieniają..
-Co cię niby tak zmieniło?
-O czymś się dowiedziałam.
-Czyli?
-Nie wiem jak to powiedzieć. No spójrz na mnie. Nic nie widzisz?
Zmierzyłam ją wzrokiem od stóp do głów. Wyglądała jak zawsze. Chociaż trochę przemęczona? I ubrała się jakoś jak nie ona. Nie ma obcisłej bluzeczki i mini, tylko zwykłe jeansy i luźną koszulkę.
-Hmm..
-Wiem, że zauważyłaś zmianę. Jessica, ja jestem w ciąży.
Myślałam, że spadnę z łóżka. Kto jak kto, ale ona nic a nic nie pasowała do roli mamusi.
-Z kim? – to pytanie samo wypłynęło mi z ust.
-Nie wiem.. To znaczy, wydaje mi się, że z Kevinem to za późno, to musiało być wcześniej. Mam na myśli Lukasa.
Szczerze? Miałam ochotę wybuchnąć śmiechem. Z tej sytuacji i że nie wie z kim.
-No to ładnie.
-Pomóż mi…
-Teraz do mnie przychodzisz z podkulonym ogonem? A po drugie, jak?
-Nie wiem. Nic nie wiem. Przytyłam. Niedługo wszyscy  to zauważą. Wywalą mnie z cheerleaderek. Już prawie nie dopinam stroju..
-To tylko i wyłącznie wina twoja i twojego… partnera.
-Dlaczego się nie wściekasz?
-A dlaczego miałabym się wściekać?
-No wiesz… Lukas jest podejrzany. I teraz kiedy on wrócił ja znów to psuję i komplikuję.
-Mało mnie to obchodzi, z Lukasem już nic mnie nie łączy.
-Jak to?
-Normalnie. Zakochałam się w kimś innym i obecnie jestem szczęśliwa.
-Aha, jednak Jared.
-Właśnie, więc z Lukasem załatwiajcie to sobie sami.
-Pogadasz z nim?
-Co? Czemu ja?
-Proszę.. Ja muszę poinformować Kevina, nie każ mi tego przechodzić dwa razy.
-Zastanowię się. A teraz pozwól mi odpocząć, takie mam polecenie od lekarza.
-Przemyślisz to i pogadamy jutro?
-Dobra, przyjdź do mnie o tej samej porze co dziś.
-Dzięki…
            Sama nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Skoro ciąża jest wczesna, powinien być to Kevin a nie Lukas. Bo możliwe, żeby Lukas był takim świnią i podrywał mnie, jednocześnie sypiając z Holly? A co ja się przejmuję? Nie mój problem. Na szczęście moje przemyślenia przerwał Jared.
-Wróciłem, tęskniłaś? – powiedział, całując mnie w policzek.
-Oczywiście, jak zawsze. – uśmiechnęłam się.
-A co robiłaś?
-Nie uwierzysz, miałam gościa.
-Lukas..? – spytał szorstkim i „zazdrosnym” tonem.
-Niee. Holly Evans. Wiesz, jest w ciąży i nie wie z kim.
-Serio? I dlaczego przyszła z tym do ciebie?
-Bo myślała, że nadal jestem z Lukasem i poza tym to ja mam mu to powiedzieć, że jest jednym z podejrzanych.
-Nieźle.
-Jeśli nie masz nic przeciwko pójdę jeszcze nacieszyć się moją siostrą.
-Jasne, ja się może zdrzemnę. Wykończony jestem. Obudź mnie jak będą odjeżdżać.

***
-Jak to sytuacja kryzysowa potrafi zmienić człowieka.. – pokiwała głową Alex.
-Racja. Jak myślisz? Mam jej pomóc chociaż tym, że porozmawiam z Lukasem?
-Nie jesteś taka wredna jak ona, pomagasz ludziom i pewnie i tym razem to zrobisz.
Uśmiechnęłam się lekko, składając szary sweter siostry w kostkę.
            Przez kolejne dwie godziny układałyśmy ciuchy Alex i Willa w walizkach. W międzyczasie kilka razy mama wchodziła pytać się, czy nie jesteśmy głodne.
-Gdzie Will i Jared? Zamarzli tam na tym podjeździe? – spytała któregoś razu.
-Już dawno wrócili, Jared poszedł się położyć.. –odparłam wstając i idąc w stronę mojego pokoju. Wystarczyło, że zobaczyłam ten widok i zakrztusiłam się śmiechem.
-Z czego się śmie…? – nie dokończyła Alex. – Hahahahah, a to śpiochy!
Oboje leżeli na moim łóżku, przykryci kocem, lekko pochrapując.
-Ah jaka szkoda, że muszę im przerwać.. – mruknęłam cicho. – Wstawać!
-CO?! – wzdrygnęli się, wstając na równe nogi.
-Ale jesteście.. – Jared zrobił naburmuszoną minę, która zniknęła zaraz po tym jak dostał od mnie buziaka.
-Oj te wasze wygłupy.. – pokręciła głową mama. – Chodźcie na dół na obiad, bo potem nie zdążycie.
            Nawet nie zauważyłam kiedy, a już musieli się zbierać na lotnisko. Oczywiście ja nie mogłam z nimi jechać, bo jak twierdzą, to przemęczenie dla organizmu. Tia.
-Nie smutaj, przecież zostanę z tobą. – Jared objął mnie i pocałował w czoło.
-Do zobaczenia. – Alex wyściskała mnie chyba z zapasem na najbliższy czas rozłąki.
-Trzymaj się mała. – Will przytulił mnie na pożegnanie.
 
*
-Co masz ochotę robić? – spytał z uśmiechem.
-Sama nie wiem, wystarczy byś był obok. – wtuliłam się w jego tors.
-To proponuję twoje wygodne łóżko, zacisze twojego pokoju i…
-I..? – nie wiedząc czemu zarumieniłam się.
-Miałem na myśli małą drzemkę, ale widzę, że coś innego chodzi ci po głowie. – wyszczerzył się.
-Wcale nie! – szybko zaprzeczyłam, robiąc z siebie jeszcze większą idiotkę.
-Oj kochanie, oboje wiemy o czym pomyślałaś. – wytknął mi język i dodatkowo zaczął mnie łaskotać.
-Lepsze to niż drzemka, a ty przecież spałeś przez co najmniej dwie godziny!
-Z tobą to co innego, Will nie jest skory do dzielenia się kołdrą…
Wybuchnęłam śmiechem, ale zaraz zostałam uciszona ustami mojego towarzysza. Nawet nie zauważyłam kiedy, a Jared był już nade mną i całował mnie coraz bardziej łapczywie, a wciąż znajdowaliśmy się w salonie na kanapie..
-Jesteśmy! – usłyszeliśmy oboje głos mojego taty i odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni, sekundę później rzucając sobie znaczące spojrzenia.
-Co wy tu robiliście? Jejku, trzeba chyba obniżyć temperaturę w domu, wyglądacie jak czerwone raki. – jak zwykle moja mama przewrażliwiona i opiekuńcza.
-Beth, naprawdę uważasz, że kolor ich policzków jest od tego?  - tata musiał wcisnąć swoje pięć groszy.
-No a od czego? – zdziwiła się.
Tatuś spojrzał tylko na nas z uśmiechem, przez co jeszcze bardziej niż wcześniej oblałam się rumieńcem.
            Poszliśmy na górę. Za oknem już zapadał zmierzch, więc pociągnęłam rolety w dół. Ułożyłam się wygodnie na łóżku i zamknęłam oczy.
-Możemy kontynuować tutaj… - usłyszałam uwodzicielski głos, a jego ręka już powędrowała na moje biodro.
-Chcesz, żeby ktoś wszedł? – zaśmiałam się.
-Ale skarbie.. – zrobił oczka szczeniaczka. Pokiwałam przecząco głową z wytkniętym językiem, po czym wstałam  i otworzyłam szafę szukając piżamy.
-Wredota. – powiedział, po czym wybuchnął śmiechem.

***
Następnego dnia.

-Halo? – odebrałam telefon, ziewając przy tym.
-Obudziłam? Wybacz siostro. – usłyszałam wesoły głos Alex. Czyżby już się stęskniła?
-Nie szkodzi. O co chodzi?
-Chciałam cię tylko poinformować, że za tydzień w czwartek przyjeżdżacie z Jaredem tutaj do nas na kilka dni, do LA..
-No co ty?
-Nie daj się dwa razy prosić, rodzice się zgodzili.
-Serio?
-Tak, dzwoniłam do nich przed chwilą.
-Skoro tak to… ale super! – krzyknęłam do słuchawki. Usłyszałam tylko jej śmiech. W tym samym momencie zobaczyłam, że Jared też już się obudził.
-Jeszcze się zdzwonimy. Teraz idę spać, jestem wykończona po podróży. Miłego dnia i powodzenia tam z Evans.
Rozłączyłam się i wtuliłam w tors Jareda, opowiadając mu o dobrej wiadomości. Uśmiechnął się szeroko na myśl o kilku dniach „urlopu” w Los Angeles.

*
-Ok, pomogę ci. W sumie to nic szczególnego, że porozmawiam z Lukasem, więc tyle mogę dla ciebie zrobić.
-Naprawdę?! Dziękuję Jessica, to dużo dla mnie znaczy, nie potrafiłabym spojrzeć mu w oczy. Mam nadzieję, że on nie jest ojcem.
-Tylko oni są na liście kandydatów na tatusia? – spytałam, ale chyba nie zabrzmiało to zbyt miło.
-Nie przypominam sobie innych. – odparła zmieszana. –Nie, raczej nie.
-Dobra. To zawieź mnie do Lukasa, załatwię to od razu.
-Jeny, już?
-A na co mam czekać? Przecież to moje zadanie, a nie twoje, prawda? No dalej.
            Do domu Lukasa miałam blisko, ale wolałam, żeby Evans była w pobliżu, w końcu to jej interes załatwiałam. Opatulona szalikiem zadzwoniłam do jego drzwi. Pamiętam jak pewnego czasu dość często tu bywałam, ale ten okres trwał bardzo krótko, nie zdążyłam się przyzwyczaić.
-Witaj Jessico. Zawołać Lukasa? – otworzyła jego babcia.
-Dzień dobry, tak, dziękuję. Muszę z nim tylko o czymś porozmawiać.
-Wejdź proszę i poczekaj, zaraz zejdzie do ciebie. Może coś do picia?
-Nie, dziękuję. – uśmiechnęłam się lekko.
-Jess? – jego mina była… dziwna. Pomieszanie radości, wielkiego zdziwienia i zmieszania.
-Możemy pogadać?
-Jasne, chodź.
Ściągnęłam płaszcz i buty, po czym powędrowałam za nim. Usiadłam spokojnie w fotelu. Głupio się czułam, zapewne zaraz mocno się zdziwi jak się dowie o tym, co chciałam mu powiedzieć.
-Co się stało? – zaczął.
-Przyszłam nie w mojej sprawie. Jestem powiedzmy pośrednikiem. Chodzi o Holly, twoją…byłą.
-Aha.. – miałam rację, tego się nie spodziewał.
-Wiesz, powiem prosto z mostu. Ona jest w ciąży, podejrzanym jesteś ty i Kevin.
-Że co?! – krzyknął i gwałtownie wstał. – Jakie w ciąży?! I że niby ja ojcem? Nigdy w życiu!
 -Powodzenia. Testy DNA was czekają..
-O matko. – złapał się za głowę i z powrotem usiadł.
Nie odzywaliśmy się przez dobre kilka minut. Myślał. W tym czasie mogłam go poobserwować. Wróciły wspomnienia sprzed kilku miesięcy. Już nie bolały. No ale czas nie goi ran, tylko przyzwyczaja do bólu. Kto by pomyślał, że to tak się potoczy. Nie znałam Jareda, dużo czasu spędzałam z Austinem, który też oczekiwał czegoś więcej niż tylko przyjaźni. Wysyłałam mu głupie sygnały dające nadzieję, po czym byłam z Lukasem, który i tak po kilku tygodniach wyjechał bez słowa. A teraz? Zauważyłam, że nie mam czasu dla przyjaciół, Evans przeszła metamorfozę charakteru i zaszła w ciążę, z Lukasem jakbyśmy się nie znali, przynajmniej z mojej strony tak jest, no i mam Jareda. Plus ten wypadek w sylwestra. Ktoś by powiedział, że przynajmniej nie wieje nudą…
-Dlaczego ty nie mogłaś zajść w ciążę ze mną? Wtedy to nawet bym się cieszył.. – przerwał moje przemyślenia. Zaniemówiłam. Po chwili spostrzegłam, że miałam otwartą buzię. – Przepraszam, mogłem tego nie mówić.
-Okej. Przyszłam tu, bo Holly mnie poprosiła, sama nie dała by rady ci tego powiedzieć. Może akurat ojcem jest Kevin. To wczesna ciąża, więc nie wiem dlaczego podejrzewa ciebie. Po prostu masz wiedzieć, żeby potem nie było zdziwienia. Wszystko się rozwiąże za kilka miesięcy. A teraz muszę już iść.
-Nie zostaniesz chociaż na chwilę? Zapewne mamy sobie dużo do powiedzenia.. – spojrzał na mnie.
-Przepraszam, ale Holly czeka w samochodzie.
Wstałam i już chciałam wychodzić, ale złapał mnie za nadgarstek. Wiedziałam, że to nic dobrego nie wróży.
-Wróć do mnie. Daj mi jeszcze szansę. Proszę.
Spojrzałam na niego. Nie ukrywam, wygląda źle. Niewyspany, smutny, przybity… jakby ktoś zabrał mu sens do życia. Spuściłam wzrok. Kontynuował swój monolog:
-Ucieczka z NY to był największy błąd w moim życiu. Straciłem przez to wszystko, straciłem ciebie. Nie wiem co wtedy sobie myślałem. Nie odtrącaj mnie. Uwierz, tamten czas był dla mnie tak samo trudny jak i dla ciebie, zastanowiłbym się czy nie gorszy, bo to przecież ja musiałem podjąć decyzję o wyjeździe, a tak bardzo cię kochałem. Poprawka, nadal cię kocham.
-Lukas.. – jęknęłam.
-Jess…
-Jestem z Jaredem i on jest dla mnie ważny.
-Ale przypomnij sobie jakie uczucia żywiłaś do mnie. Te byłem dla ciebie ważny, prawda? Powiedziałaś, że mnie kochasz, a takich słów nie wymawia się ot tak. – w tym momencie zdałam sobie sprawę, że mam mokre policzki.
-Przepraszam Lukas, nic z tego nie będzie. Może wtedy kilka miesięcy temu pomyliłam się co do uczuć do ciebie. – podciągnęłam nosem i wybiegłam z jego pokoju, potem z jego domu.
            Cały wieczór siedziałam jak struta przed TV. Musiałam chyba wybrać bardzo nudne kanały, bo Jared aż zasnął. Jak Lukas mógł? Po takim czasie mówi mi takie rzeczy? W sumie wcześniej nie miał kiedy mi powiedzieć, nie dawałam mu dojść do słowa. Ale nie chcę, żeby to cokolwiek zmieniło. Nie mogę zranić kolejnej, trzeciej już osoby. Widząc, że Jared się budzi, uśmiechnęłam się.
-Mmm, śniło mi się LA.. – rozmarzył się.
-Hahah, za dużo o tym myślisz.
-Ej, nie mogę się doczekać. Zwłaszcza, że z tobą… - mruknął mi do ucha.
_________________________________
WAŻNE:
Może być? Chciałam tylko powiedzieć, że jestem zawiedziona. Wcale nie miałam ochoty dodawać tego rozdziału po takiej liczbie komentarzy, która z posta na post spada. Co się dzieje? Albo nie czytacie, albo Wam się już przestało podobać. Uważam, że blog, który ma już prawie 30 rozdziałów na koncie ma więcej czytelników, komentatorów. Wkładam w niego wiele pracy, a nie zyskuję kilku słów opinii i kopa weny. Oczywiście nie mówię o wszystkich i dziękuję tym co skomentowali. Jak tak dalej pójdzie, to nie, nie zawieszę bloga, ale obrócę akcję tak, że opowiadanie szybko się skończy, po czym zacznę pisać nową historię, postarałabym się o bardziej ciekawszą skoro ta nie spełnia wymagań. Proszę tylko o kilka sekund z Waszej strony i małą opinię do treści. Uwielbiam komentarze, w których czytelniczki zastanawiają się co będzie dalej i opowiadają swoje teorie. Aż chce mi się wtedy pisać, zastanawiając się, czy taka akcja też Wam się spodoba. Przepraszam, że tak się nudno rozpisałam, pewnie nie chciało Wam się tego czytać. :D I z góry dziękuję tym co czytają, komentują i polecają mojego bloga ;3 
Andzia.

10 komentarzy:

  1. Rozdział bardzo udany, jak zwykle ;)
    Mam nadzieję, że Jess będzie już z Jared'em całyy czas, bo są taką świetną parą! ;D
    Dzięki za dodanie i za umilanie mi czasu ;*
    Do następnego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodam coś jeszcze.
      Kiedyś czytałam ok. 20 blogów, w tym twój oczywiście. Teraz czytam tylko jeden.
      Jest to potwierdzenie, że naprawdę lubię to opowiadanie i czekam na każdy rozdział, bo jestem ciekawa Twoich pomysłów!

      Usuń
  2. Genialne jak zawsze! Kocham, po prostu kocham Twojego bloga ;) Na serio masz powera i świetny styl wypowiedzi (co bardzo cenię). Proszę, proszę, proszę pisz dalej, bo mnie po prostu od środka zżera! Lukas, Kevin i kto jeszcze? Może menel z monopolowego -,- Ech, Holly... Mam nadzieję, że Jess nie poczuje czegoś znowu do Lukasa, albo gorzej; żeby nie kochała i jego i Jareda... A właśnie, miałam przed oczami śpiących Willa i Jareda, sweet <3 Niecierpliwie czekam na następny i przypominam, że na moim blogu pojawiła się nowa notka ;*
    ~Emma <3

    OdpowiedzUsuń
  3. No i cóż ja mogę powiedzieć ? Żywię do Ciebie wielką sympatię, nie znam Cię może osobiście, ale od pierwszych zdań pokochałam Twojego bloga.
    Może i masz rację, tracisz czytelników, ale to może zwyczajnie dlatego, że opowiadanie zrobiło się bardzo... no nie wiem, na swój sposób spokojne. Kiedyś tyle facetów, nowi znajomi, a teraz akcja niby nie przewidywalna, ale nie tyczy się to głównej bohaterki a szkoda. Wszystkie postacie się mieszają (przynajmniej mi).
    Sama się sobie dziwię, ale szczerze tęsknię za Lukasem. Związek z nim był dość ciekawy. Ten cały Jared jakoś mnie gryzie i nie sądzę, żeby to było prawdziwe uczucie. Może i dziwne odczucia, ale serio Lukas się stara. I widocznie będę jedną z niewielu, ale pragnę powrotu Lukasa. xd
    Nie wiem co mnie naszło na tak długi komentarz, ale matko boska no ! Nie przestawaj pisać. Nie zawieszaj Swojej twórczości. Obojętnie czy to będzie te opowiadanie, czy inne - a szczerze bardzo chciałabym poczytać różne historie spod Twojego pióra. ; )
    Oby tak dalej, do następnego rozdziału. ;*

    http://completely-different-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie kończ tego opowiadania byle jak.Jest wspaniałe.Ja cały czas uważam,że Jess pasuje bardziej do Lukasa.Owszem z Jareda jest fajny chłopak,ale on i Jessica nie pasują mi tak do siebie... Czekam cierpliwie na następny ciekawy rozdział ( i dłuuuugi :*).A co do komentarzy nie przejmuj się.Pozdrawiam/Madzia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak, tak ! Mam sprzymierzeńca ! xd Lukas na chłopaka Jess !

      Usuń
  5. Super
    czekam na nexta
    zapraszam do nas
    http://loveissomethingmorethanfriendship.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudne jak zawsze zresztą . *.* Myślę, że Jared to bardziej odpowiedni chłopak dla Jess, może datego , że Lucas wtedy ja zostawił uciekł od tego wszystkiego. Sama niewiem, ale czekam z niecierpliwościa a kolejny rozdział. PS. Nie zawieszaj tego bloga, ponieważ masz naprawdę sporo wielbicieli, i piszesz świetnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że jak zwykle się spóźniam. Wiem, że powinnam dodać już nowy. Ba, ja chcę dodać już nowy! Jakoś nie mogę się zebrać i go napisać, może dlatego, że zajęłam się pisaniem nowego opowiadania, które całkowicie różni się od tego, bo jest... fantastyką. Oczywiście postaram się jak najszybciej napisać rozdział tutaj ;3

      Usuń