"[...] miłość trzeba budować, odkryć ją to za mało"
"Gdy ktoś prosi o miłość - już jej niewart"
Do okna pukał nie kto inny jak…Lukas.?
-Przepraszam, że zawracam głowę. Auto
mam na przeglądzie, a bus mi uciekł, mógłbym się z tobą zabrać? – zrobił przy
tym minę szczeniaczka.
-Jasne, wsiadaj.
Wyjechaliśmy ze szkolnego parkingu i
postanowiłam zacząć jakąś rozmowę.
-Nie było cię dzisiaj na angielskim..
-Tak, miałem trening na boisku. Trener
teraz chce z nas wycisnąć jak najwięcej, nic dziwnego, za kilka miesięcy
zawody.
-Na pewno dacie radę. – uśmiechnęłam
się – gdzie cię podwieźć?
-Musze zrobić małe zakupy, mama mi dała
jakąś listę.
-No okej, to ja przy okazji też coś
kupię, na pewno nie zaszkodzi.
Nie
sądziłam, że mogę tak świetnie bawić się w supermarkecie. Lukas się wygłupiał,
a ja nie mogłam powstrzymywać śmiechu. Wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że
dziwnie czułam się z myślą, że on ma dziewczynę. Nie wiem dlaczego, w końcu przecież
może być moim znajomym.
-Idziesz w sobotę na imprezę do Kevina?
– zapytał.
-Możliwe, że chyba pójdę.
-To dobrze, ja też tam będę –
uśmiechnął się – a co robisz w piątek? Może byśmy się gdzieś wybrali?
Już chciałam powiedzieć „czemu nie?”,
ale przypomniał mi się Austin.
-Nie mogę, już mam plany.
-Aa, okej. Trudno..
Zapakowaliśmy zakupy do auta.
Podwiozłam Lukasa pod jego dom. Nawet nie mieszka daleko ode mnie.
-To do jutra na angielskim? – spytał.
-Tak, do zobaczenia.
W domu nic szczególnego się nie działo.
Zjadłam tylko obiad i zasiadłam do lekcji. Nie było tego dużo. Po skończonej
pracy, włączyłam laptopa. I znów wiadomość od tamtego nieznanego numeru:
„Lubisz mnie? Bo ja Ciebie baaardzo…”
Hm, wysłane 5 minut temu. Może jeszcze
jest dostępny. Odpisałam.
„Nie wiem z kim mam przyjemność. Może
mnie oświecisz?”
„Nie mogę Ci powiedzieć kim jestem. To
za bardzo by wszystko skomplikowało. Jeśli jesteś mądra, to sama kiedyś w końcu
się domyślisz…”
Nie wiedziałam, co mam mu na to
odpisać. Wysłałam tylko badziewną emotikonkę, która „myśli”. Wyłączyłam
laptopa. Położyłam się na łóżku, włączyłam muzykę i..zasnęłam.
Obudziłam
się dopiero nad ranem, a dokładniej przed 5:00. Wstałam, wykąpałam się i
doprowadziłam do porządku. Zdałam sobie sprawę, że dzisiaj już czwartek. Jutro
spotkanie z Austinem, w sobotę impreza..
Weszłam
do szkoły i skierowałam się w stronę szafki. Już czekał tam na mnie Austin.
-Hej Jess! – przytulił mnie, a ja kątem
oka zobaczyłam, jak Lukas nam się przygląda.
-Cześć. I co? Gdzie się jutro
wybieramy? – postanowiłam zapytać pierwsza.
-Właśnie o tym chciałem ci powiedzieć.
Co powiesz na to, żeby najpierw iść tor wrotkowy, a później może na jakieś
lody?
-No pewnie! Zapowiada się ciekawie. –
na serio spodobał mi się ten pomysł.
-I będzie ciekawie, obiecuję. Nie mogę
się już doczekać! Do zobaczenia później, lecę na chemię.
Wzięłam książkę od biologii, znalazłam
Grace i poszłyśmy do klasy.
-Gdzie idziesz jutro z Austinem na
randkę? – zapytała, a mnie zatkało.
-Co?
-No wiem, że nic nie mówiłaś ani mnie,
ani Emmie, ale Scott mi się wygadał.
-To nie randka, idziemy tam tylko jako
przyjaciele.
-No dobra, niech ci będzie. A co u
Lukasa?
-Nic nowego. – nie zdążyłam już nic
więcej powiedzieć, bo nauczycielka uciszyła nas karcącym spojrzeniem.
Lekcje
mijały jak zwykle, aż przyszedł czas na ostatnią tego dnia, czyli angielski.
Zdziwiłam się, gdy drzwi zostały zamknięte, a Lukasa jeszcze nie było. Po 3
minutach wpadł zdyszany do sali.
-Pan Filiss proszę na środek! – zawołał
starszy już nauczyciel.
Stanął przy tablicy i spojrzał na mnie
błagalnym wzrokiem, żebym go stamtąd zabrała. Zrobiłam tylko bezradną minę i
czekałam na bieg zdarzeń.
-No dobrze, pan kapitan może powie o
czym wczoraj mówiliśmy?
Lukas spojrzał na mnie, a ja
skorzystałam z nieuwagi nauczyciela i „powiedziałam” ruchem ust o czym była
mowa.
-Zaczęliśmy przerabiać twórczość Szekspira.
– odpowiedział bezbłędnie.
-No, dobrze, że chociaż nadrabiasz
zaległości. Siadaj, tym razem tylko ostrzeżenie, ale masz się więcej nie
spóźniać.
-Dziękuję.
Zadowolony zajął miejsce koło mnie.
-Uff, dzięki. Mało brakowało.
-Haha, nie ma sprawy.
Lekcja się zaczęła, ale mimo tego po
cichu (staraliśmy się po cichu) jeszcze rozmawialiśmy.
-Austin to twój chłopak? – zapytał, a
ja mogę sobie tylko wyobrazić jak zdziwioną minę miałam.
-Nie, to tylko przyjaciel. A skąd takie
pytanie?
-Bo on tak na ciebie patrzy…-
przypomniały mi się słowa Emmy. Tylko, że ona nie mówiła o Austinie, a…o nim.
Już nic mu nie odpowiedziałam. Starałam
się słuchać nauczyciela opowiadającego „bardzo ciekawe” rzeczy. Spojrzałam
ukradkiem na Lukasa. Był jakby nieobecny, musiał o czymś intensywnie myśleć.
Niemożliwe, żeby przejął się tym, co przed chwilą właśnie powiedział.
***
Stałam właśnie przed szafą, zastanawiając
się, co na siebie włożyć idąc na tor wrotkowy. Austin będzie po mnie za 2h,
więc muszę się spieszyć, jeszcze nic nie zrobiłam.
Nie mogę przesadzić z elegancją, ma być
wygodnie i na luzie. W końcu wybrałam:
W łazience włosy lekko podkręciłam i
poprawiłam make-up na bardziej „wyjściowy” niż „szkolny”. Akurat się wyrobiłam,
bo mama z dołu zawołała:
-Jessica! Gotowa?
-Idę!
Podeszłam do Austina, zamykając za sobą
drzwi.
-Jejku, myślałem, że jeszcze piękniej
już się nie da wyglądać. A tu proszę…
-Hm, dziękuję.
-No to…chodźmy.
Zanim dojechaliśmy na tor, trochę
postaliśmy w korkach, jak to w Nowym Jorku. Na wrotkach było cudownie.! Nawet nie
pomyślałam, że będę się tak świetnie bawić.
A Austin – szczęście mieć takiego
przyjaciela. Wiem, że na niego zawsze mogę liczyć. Po dwugodzinnym jeżdżeniu w
kółko i z powrotem, zapakowaliśmy się do
auta.
-A teraz zabiorę cię do mojej ulubionej
i najlepszej lodziarni w NY.!
-Hahah, no dobra.
Od dzisiaj to także moja ulubiona
lodziarnia. Od razu na wejście dostaje się pojemnik i…samoobsługa. Stoją
automaty z lodami, bierze się tyle ile się chce i jakie smaki się chce. Potem
polewy, posypki i różne inne smakołyki. Takiego deseru jak sobie zrobiłam to
nie jadłam nigdy. Był pycha.!
Zjedliśmy,
potem Austin pokazał mi jeszcze kilka ciekawych miejsc w naszym mieście, no i
odwiózł mnie pod dom.
-No to..do jutra na imprezie? –
spytałam.
-Pewnie, pa. – dał mi buziaka w
policzek. Uśmiechnęłam się tylko i wyszłam z samochodu.
Po
wzięciu prysznica i ubraniu piżamy, położyłam się na łóżku. Buziak?
Przyjacielski? Ciągle mi to chodziło po głowie. Nie chciało mi się spać, a
zaczynał się weekend, więc nie trzeba było rano wstawać. Włączyłam jeszcze
laptopa. Nowa wiadomość. Nieznany numer. Wysłane…3h temu.
„Wiem, że ja Tobie też nie jestem
obojętny…”
Jeny, co ta osoba sobie wyobraża? Nie
chce powiedzieć kim jest, i w dodatku pisze takie rzeczy. W głowie mam tylko dwie
osoby, tyle że z jedną z nich byłam i…nie mogła wysłać tej wiadomości 3h temu…
„Kim Ty jesteś?!” – odpisałam.
Odpowiedź przyszła wręcz natychmiast.
„Już Ci mówiłem, że nie mogę powiedzieć”
„Dlaczego?”
„Bo lubię Cię bardziej, niż powinienem.
O wiele bardziej, niż mi wolno….”
________________________________
Dłuższy niż poprzedni tak jak obiecałam ;p Mam nadzieję, że może być...;*
Angie.