"Prawdziwych przyjaciół poznajemy raczej nie w biedzie, ale po tym, czy potrafią się cieszyć z naszych sukcesów razem z nami"
"Miłość jest siłą, która nie narzuca się człowiekowi od zewnątrz, lecz
rodzi się w jego wnętrzu, w jego sercu, jako jego najbardziej wewnętrzna
własność"
Obudził mnie dźwięk budzika. Otworzyłam
zaspane oczy i zwlekłam się łóżka. W
łazience wzięłam szybki prysznic. Wysuszyłam i wyprostowałam włosy. Nałożyłam
makijaż i ubrałam się w strój galowy. W kuchni zjadłam płatki, popijając sokiem
pomarańczowym.
-Jessica, już gotowa? Zawiozę cię
dzisiaj, później będziesz sama jeździć. (Jess ma już prawo jazdy, w USA jest to
dozwolone od 16. roku życia)
-Tak, możemy jechać.
Włożyłam czarne szpilki i już miałam
wychodzić, gdy ktoś zadzwonił do drzwi.
-Cześć Jess! – były to Emma i Grace –
jedziesz z nami?
-O no pewnie, ale mnie zaskoczyłyście.
– fakt, byłam mile zaskoczona – Tato! Pojadę z dziewczynami, pa!
Szkoła
już nie była tak blisko mojego domu jak basen czy kino. Dodatkowo, były
straszne korki.
-Zdążymy na 8.00? – zapytałam.
-A którą mamy?
-7.49
-Zdążymy, damy radę.
Auto prowadziła Emma. Widać było, że
jeździ przepisowo i ostrożnie, ale widząc, że możemy się spóźnić, sporo
przyspieszyła. O 7.56 wjechałyśmy na parking przed gmachem szkoły.
-Chodźcie! Bo nie będzie już dobrych
miejsc.
Faktycznie, w auli już praktycznie
wszystkie miejsca były zajęte. Na szczęście zauważyłam Austina i Scotta.
-Patrzcie! Chłopacy tam siedzą i są
koło nich wolne miejsca!
-O, dobrze, że zauważyłaś.
Szybko przecisnęłyśmy się przez tłumy w
stronę chłopaków.
-Miło cię widzieć Jess. – Austin
przytulił mnie na powitanie. Potem Scott spojrzał na niego znaczącym wzrokiem.
Czyżbym o czymś nie wiedziała?
Rozpoczęcie roku zaczęło się hymnem
państwowym. Potem dyrektor przywitał wszystkich i życzył owocnej pracy w nowym
roku szkolnym. Trwało to może pół godziny. Później w klasie dostaliśmy swoje
plany lekcji i podręczniki, które wszystkie zostawiłam w mojej szafce. Mogliśmy
już się zbierać do domu.
-Jessica, idziesz z nami na zakupy?
Muszę jeszcze kupić kilka rzeczy. – miło, że dziewczyny chcą spędzać ze mną
czas. A dopiero co się przecież wczoraj poznałyśmy.
-Jasne, też może przy okazji coś kupię.
-To będziemy pod twoim domem za
godzinę.
-Ok, ok, ok. A teraz wraca ze mną. –
Austin chyba podsłuchiwał.
-Doobra, nie ma sprawy. Do zobaczenia
Jess.
No więc poszłam za Austinem na parking.
-Nie znudziło ci się jeszcze moje
towarzystwo? – zażartowałam.
-No co ty, nigdy! – zabrzmiał tak
komicznie, że musiałam parsknąć śmiechem.
-Jess..mam pytanie. – tym razem
zabrzmiało to bardzo poważnie, dlatego się wystraszyłam o co może mu chodzić –
co robisz w piątek wieczorem?
-A co masz na myśli?
-Bo wiesz..no bo ja..yyy. Chciałem się
zapytać..czy no..czy spotkałabyś się ze mną? Ale że tak tylko ze mną. Co o tym
myślisz? – przyznaje, że chciało mi się śmiać. Był taki zestresowany…
-Z przyjemnością się z tobą spotkam
Austin. – posłałam mu najszczerszy z moich uśmiechów.
-Serio? Dziękuję. To jeszcze ustalimy,
gdzie pójdziemy, okej?
-No pewnie.
Okazało się, że już staliśmy pod moim
domem.
-To do zobaczenia jutro. I dziękuję za
zaproszenie.
-To ja dziękuję, że się zgodziłaś. Pa.
– uścisnęliśmy się i wyszłam z auta.
***Oczami
Austina***
Ona naprawdę się zgodziła?!
Wow..myślałem, że mnie wyśmieje. Niee, nie jest taka. Chyba właśnie dlatego ją
tak lubię. Jest szczera, zawsze uśmiechnięta, i taka słodkaa.. Nie! Uspokój się
Austin! Ona traktuje cię jak przyjaciela, „tylko” jak przyjaciela. Nie rób
sobie żmudnych nadziei. Jeszcze tego mi brakowało na nowy rok szkolny –
zakochać się w cudownej dziewczynie, która może nie czuć tego co ja…
***Oczami
Jess***
Otworzyłam
oczy. Spojrzałam na zegarek, mam 15 minut do budzika. Co będę bezczynnie leżeć?
Wstałam i poszłam do łazienki. Dziś postawiłam na naturalny look, nie
prostowałam ani nie lokowałam włosów. Rozczesałam tylko moje brązowe, sięgające
do połowy pleców włosy. Zrobiłam sobie lekki makijaż i ubrałam kupione wczoraj
na zakupach z dziewczynami czerwone rurki, do tego czarną bokserkę i jasnoniebieski
luźny sweterek na guziki, plus czarne trampki. Zjadłam śniadanie, wzięłam torbę
i...okazało się, że mam pół godziny do wyjścia. Po krótkim zastanowieniu
wybrałam w moim telefonie numer Grace.
-Halo Jessica?
-Cześć. Wiem, że jeszcze wcześnie, ale
dzwonię, żeby zapytać, czy byś nie chciała z Emmą jechać tym razem ze mną ?
-Jasne, wiesz ja już jestem gotowa jak
by co, za szybko wstałam.
-Hahaha, ja dokładnie zrobiłam to samo.
To już wychodzę i zaraz u ciebie będę. Później pojedziemy po Em. Przekażesz jej
?
-Jasne, pa.
Dziesięć minut później byłam pod domem
Grace. Wiem gdzie mieszka, bo wczoraj po zakupach zaprosiła nas na obiad.
Rudowłosa dziewczyna, ubrana jak zwykle na sportowo, właśnie kierowała się w
moją stronę. Za następne dziesięć minut już byłyśmy pod wysokim budynkiem, w
którym znajdowało się między innymi mieszkanie Emmy. Dziewczyna z
kruczoczarnymi włosami i jasną cerą, uśmiechnięta szła w kierunku mojego auta.
-Dziewczyny, jest dopiero 7.23.
Dojechanie do szkoły zajmie nam kilka minut, bo to niedaleko. Co robimy?
-Jedźmy do parku koło szkoły. Tam
poczekamy. – Emma często miewała świetne pomysły.
Szłyśmy
alejką, gdy Grace wymyśliła, że musi w torbie znaleźć błyszczyk, bo ma suche
usta. Wywaliła wszystko z torby i wręczyła w moje ręce. Szłam teraz jak
tragarz, nie widząc zbytnio gdzie mam iść. Nagle usłyszałam jak Emma mówi coś w
stylu „Jess, uważaj!”, ale już nie miałam na co uważać. Jak zwykle w kogoś
weszłam, a rzeczy Grace wylądowały na ziemi.
-Naprawdę przepraszam, nie chciałem, to
było niechcą…oo, Jessica. – Lukas spojrzał mi w oczy swoimi ciemnoniebieskimi
tęczówkami. Patrzał tak aż do chwili, gdy
ja speszona odwróciłam wzrok. – co ty tu robisz?
-Czekam aż zaczną się lekcje.
-Chodzisz do
Independent High School?
-Tak, znaczy się dopiero od wczoraj.
-Aaa, no proszę..- zadzwonił jego
telefon, dokładnie tak jak wtedy… – muszę lecieć. Cześć, może się jeszcze
kiedyś zobaczymy. Narazie.
Pozbierałam rzeczy Grace i dopiero
teraz zauważyłam, że dziewczyny stoją i ze zdziwieniem przyglądają się całej
sytuacji.
-To ty znasz Lukasa Filissa? – Emma z
wrażenia miała otwartą buzię.
-A co w tym dziwnego? Tydzień temu
szłam do biblioteki i na niego wpadłam. Nic, tylko chwilę rozmawialiśmy…
-Ta cała sytuacja może i by była
normalna, gdyby nie fakt, jak on na ciebie patrzy..!
-Niby jak? Dajcie spokój. Spotkałam go
dwa razy i tyle.
-Wiesz, to kapitan szkolnej drużyny
futbolowej. No i chłopak gwiazdki Holly. Do tego jest niesamowicie przystojny,
nawet nie zaprzeczaj. Uważaj tylko na tę pannę Evans, jak wyczuje co jest na
rzeczy, to na pewno nie puści tego płazem – tłumaczyła Grace.
-Co jest na rzeczy ? Nic .
-Pożyjemy, zobaczymy. Jeszcze ci
przypomnimy to wszystko.
Zastanawiałam się tylko nad jednym
zdaniem Emmy: „Ta sytuacja może i by była normalna, gdyby nie fakt, jak on na
ciebie patrzy…!”
________________________________
Hej ;)
Dziękuję tym co przeczytali i skomentowali rozdział 1. ;p ♥
Jak oceniacie rozdział numer 2? ;> ;*
Angie.
panna Evans! ;d coś mi to przypomina.. :) jeden, drugi- hm.. ale ma branie! ;)
OdpowiedzUsuńRozdział niesamowity.! jestem ciekawa czy Jessica będzie z Austinem.. Hah;D
OdpowiedzUsuńSuper.!
fajnie piszesz
OdpowiedzUsuńxD ;*
Mimo że dopiero teraz zaczęłam czytać bolga i czuję się trochę do tyłu (haha xd) to jestem pod wrażeniem. Mam nadzieję że nadrobię zaległości i będę już na bieżąco z notkami. ;p
OdpowiedzUsuńświetnie piszesz, naprawdę bardzo fajnie się to czyta :)
OdpowiedzUsuń