niedziela, 29 lipca 2012

Rozdział 4.


"[...] miłość trzeba budować, odkryć ją to za mało"

"Gdy ktoś prosi o miłość - już jej niewart"

Do okna pukał nie kto inny jak…Lukas.?
-Przepraszam, że zawracam głowę. Auto mam na przeglądzie, a bus mi uciekł, mógłbym się z tobą zabrać? – zrobił przy tym minę szczeniaczka.
-Jasne, wsiadaj.
Wyjechaliśmy ze szkolnego parkingu i postanowiłam zacząć jakąś rozmowę.
-Nie było cię dzisiaj na angielskim..
-Tak, miałem trening na boisku. Trener teraz chce z nas wycisnąć jak najwięcej, nic dziwnego, za kilka miesięcy zawody.
-Na pewno dacie radę. – uśmiechnęłam się – gdzie cię podwieźć?
-Musze zrobić małe zakupy, mama mi dała jakąś listę.
-No okej, to ja przy okazji też coś kupię, na pewno nie zaszkodzi.
            Nie sądziłam, że mogę tak świetnie bawić się w supermarkecie. Lukas się wygłupiał, a ja nie mogłam powstrzymywać śmiechu. Wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że dziwnie czułam się z myślą, że on ma dziewczynę. Nie wiem dlaczego, w końcu przecież może być moim znajomym.
-Idziesz w sobotę na imprezę do Kevina? – zapytał.
-Możliwe, że chyba pójdę.
-To dobrze, ja też tam będę – uśmiechnął się – a co robisz w piątek? Może byśmy się gdzieś wybrali?
Już chciałam powiedzieć „czemu nie?”, ale przypomniał mi się Austin.
-Nie mogę, już mam plany.
-Aa, okej. Trudno..
Zapakowaliśmy zakupy do auta. Podwiozłam Lukasa pod jego dom. Nawet nie mieszka daleko ode mnie.
-To do jutra na angielskim? – spytał.
-Tak, do zobaczenia.
W domu nic szczególnego się nie działo. Zjadłam tylko obiad i zasiadłam do lekcji. Nie było tego dużo. Po skończonej pracy, włączyłam laptopa. I znów wiadomość od tamtego nieznanego numeru:
„Lubisz mnie? Bo ja Ciebie baaardzo…”
Hm, wysłane 5 minut temu. Może jeszcze jest dostępny. Odpisałam.
„Nie wiem z kim mam przyjemność. Może mnie oświecisz?”
„Nie mogę Ci powiedzieć kim jestem. To za bardzo by wszystko skomplikowało. Jeśli jesteś mądra, to sama kiedyś w końcu się domyślisz…”
Nie wiedziałam, co mam mu na to odpisać. Wysłałam tylko badziewną emotikonkę, która „myśli”. Wyłączyłam laptopa. Położyłam się na łóżku, włączyłam muzykę i..zasnęłam.
            Obudziłam się dopiero nad ranem, a dokładniej przed 5:00. Wstałam, wykąpałam się i doprowadziłam do porządku. Zdałam sobie sprawę, że dzisiaj już czwartek. Jutro spotkanie z Austinem, w sobotę impreza..
            Weszłam do szkoły i skierowałam się w stronę szafki. Już czekał tam na mnie Austin.
-Hej Jess! – przytulił mnie, a ja kątem oka zobaczyłam, jak Lukas nam się przygląda.
-Cześć. I co? Gdzie się jutro wybieramy? – postanowiłam zapytać pierwsza.
-Właśnie o tym chciałem ci powiedzieć. Co powiesz na to, żeby najpierw iść tor wrotkowy, a później może na jakieś lody?
-No pewnie! Zapowiada się ciekawie. – na serio spodobał mi się ten pomysł.
-I będzie ciekawie, obiecuję. Nie mogę się już doczekać! Do zobaczenia później, lecę na chemię.
Wzięłam książkę od biologii, znalazłam Grace i poszłyśmy do klasy.
-Gdzie idziesz jutro z Austinem na randkę? – zapytała, a mnie zatkało.
-Co?
-No wiem, że nic nie mówiłaś ani mnie, ani Emmie, ale Scott mi się wygadał.
-To nie randka, idziemy tam tylko jako przyjaciele.
-No dobra, niech ci będzie. A co u Lukasa?
-Nic nowego. – nie zdążyłam już nic więcej powiedzieć, bo nauczycielka uciszyła nas karcącym spojrzeniem.
            Lekcje mijały jak zwykle, aż przyszedł czas na ostatnią tego dnia, czyli angielski. Zdziwiłam się, gdy drzwi zostały zamknięte, a Lukasa jeszcze nie było. Po 3 minutach wpadł zdyszany do sali.
-Pan Filiss proszę na środek! – zawołał starszy już nauczyciel.
Stanął przy tablicy i spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem, żebym go stamtąd zabrała. Zrobiłam tylko bezradną minę i czekałam na bieg zdarzeń.
-No dobrze, pan kapitan może powie o czym wczoraj mówiliśmy?
Lukas spojrzał na mnie, a ja skorzystałam z nieuwagi nauczyciela i „powiedziałam” ruchem ust o czym była mowa.
-Zaczęliśmy przerabiać twórczość Szekspira. – odpowiedział bezbłędnie.
-No, dobrze, że chociaż nadrabiasz zaległości. Siadaj, tym razem tylko ostrzeżenie, ale masz się więcej nie spóźniać.
-Dziękuję.
Zadowolony zajął miejsce koło mnie.
-Uff, dzięki. Mało brakowało.
-Haha, nie ma sprawy.
Lekcja się zaczęła, ale mimo tego po cichu (staraliśmy się po cichu) jeszcze rozmawialiśmy.
-Austin to twój chłopak? – zapytał, a ja mogę sobie tylko wyobrazić jak zdziwioną minę miałam.
-Nie, to tylko przyjaciel. A skąd takie pytanie?
-Bo on tak na ciebie patrzy…- przypomniały mi się słowa Emmy. Tylko, że ona nie mówiła o Austinie, a…o nim.
Już nic mu nie odpowiedziałam. Starałam się słuchać nauczyciela opowiadającego „bardzo ciekawe” rzeczy. Spojrzałam ukradkiem na Lukasa. Był jakby nieobecny, musiał o czymś intensywnie myśleć. Niemożliwe, żeby przejął się tym, co przed chwilą właśnie powiedział.
***
            Stałam właśnie przed szafą, zastanawiając się, co na siebie włożyć idąc na tor wrotkowy. Austin będzie po mnie za 2h, więc muszę się spieszyć, jeszcze nic nie zrobiłam.
Nie mogę przesadzić z elegancją, ma być wygodnie i na luzie. W końcu wybrałam:

W łazience włosy lekko podkręciłam i poprawiłam make-up na bardziej „wyjściowy” niż „szkolny”. Akurat się wyrobiłam, bo mama z dołu zawołała:
-Jessica! Gotowa?
-Idę!
Podeszłam do Austina, zamykając za sobą drzwi.
-Jejku, myślałem, że jeszcze piękniej już się nie da wyglądać. A tu proszę…
-Hm, dziękuję.
-No to…chodźmy.
Zanim dojechaliśmy na tor, trochę postaliśmy w korkach, jak to w Nowym Jorku. Na wrotkach było cudownie.! Nawet nie pomyślałam, że będę się tak świetnie bawić.
A Austin – szczęście mieć takiego przyjaciela. Wiem, że na niego zawsze mogę liczyć. Po dwugodzinnym jeżdżeniu w kółko i z powrotem,  zapakowaliśmy się do auta.
-A teraz zabiorę cię do mojej ulubionej i najlepszej lodziarni w NY.!
-Hahah, no dobra.
Od dzisiaj to także moja ulubiona lodziarnia. Od razu na wejście dostaje się pojemnik i…samoobsługa. Stoją automaty z lodami, bierze się tyle ile się chce i jakie smaki się chce. Potem polewy, posypki i różne inne smakołyki. Takiego deseru jak sobie zrobiłam to nie jadłam nigdy. Był pycha.!
            Zjedliśmy, potem Austin pokazał mi jeszcze kilka ciekawych miejsc w naszym mieście, no i odwiózł mnie pod dom.
-No to..do jutra na imprezie? – spytałam.
-Pewnie, pa. – dał mi buziaka w policzek. Uśmiechnęłam się tylko i wyszłam z samochodu.
            Po wzięciu prysznica i ubraniu piżamy, położyłam się na łóżku. Buziak? Przyjacielski? Ciągle mi to chodziło po głowie. Nie chciało mi się spać, a zaczynał się weekend, więc nie trzeba było rano wstawać. Włączyłam jeszcze laptopa. Nowa wiadomość. Nieznany numer. Wysłane…3h temu.
„Wiem, że ja Tobie też nie jestem obojętny…”
Jeny, co ta osoba sobie wyobraża? Nie chce powiedzieć kim jest, i w dodatku pisze takie rzeczy. W głowie mam tylko dwie osoby, tyle że z jedną z nich byłam i…nie mogła wysłać tej wiadomości 3h temu…
„Kim Ty jesteś?!” – odpisałam.
Odpowiedź przyszła wręcz natychmiast.
„Już Ci mówiłem, że nie mogę powiedzieć”
„Dlaczego?”
„Bo lubię Cię bardziej, niż powinienem. O wiele bardziej, niż mi wolno….”
________________________________
Dłuższy niż poprzedni tak jak obiecałam ;p Mam nadzieję, że może być...;*
Angie.
                                                                                                                                 

4 komentarze:

  1. Tak, tylko zgaduj, że to Lucas ^^
    Ale nie chcę żeby z nim była, bo zrani Austina :(
    ehh nie wiem...

    OdpowiedzUsuń
  2. śłodkie co za problemy.. nowa szkoła atu dwóm naraz się spdobala......;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Opowieść na początku trochę standardowa (wazelina, wazeliną, krytyki trochę być musi xd). Dziewczyna w nowym otoczeniu, ma dużo adoratorów. Ogólnie sami faceci. No ale o czym nastolatki myślą najbardziej. ? O facetach. xd
    Puki co akcja się rozkręca i zaczyna się komplikować. Idziesz w dobrą stronę. ; )

    OdpowiedzUsuń