poniedziałek, 28 stycznia 2013

Rozdział 25, Part II.



             Nigdy nie byłam w tej części Nowego Jorku. Trzeba przyznać, okolica była przerażająca. Sama nigdy bym się tu nie zapuściła. Ale wiedziałam, że Jared wie co robi.
-Jess, nie lepiej żebyśmy pojechali do mnie czy do ciebie? Obejrzymy jakiś film, coś zjemy i tyle.
-Nie, dziś jest noc imprezy, tańczenia i świętowania Nowego Roku.
-Ale obiecaj, że będziesz się przy mnie trzymać, żebym nie stracił cię z oczu…
-No dobrze, ale dlaczego aż tak się boisz?
-Sama zobaczysz. Znaczy się chodzi o to, że znam tam kilka osób i nie chciałbym, żebyś miała z nimi styczność. Ale nie myślmy o tym. Muzyka jest, parkiet jest i to nam wystarczy, prawda?
-Jak najbardziej. – uśmiechnęłam się.
            Podjechaliśmy pod średniej wielkości budynek z neonowym szyldem „NY Dance club”. Na parkingu roiło się od szybkich motorów, sportowych wozów i ich właścicieli – facetach w skórach, którzy na kiwnięcie palcem mieli wokół siebie gromadkę puszczalskich laleczek. Starałam się nie rozglądać zbytnio, bo niektóre widoki nie były przyjemne.. Jared otworzył mi drzwi samochodu, po czym objął mnie i skierowaliśmy się w stronę wejścia. Kilka osób zaczepiło nas, a dokładniej mojego towarzysza podając mu rękę albo mówiąc coś w stylu „Siema”. Nagle zdałam sobie z czegoś sprawę.
-Jered, przecież oni nas nie wpuszczą.
-Dlaczego?
-A pełnoletniość?
Po tych słowach zmieszał się. Chwilę zastanawiał się co ma odpowiedzieć i dopiero po jakimś czasie odburknął ciche „bez obaw”. Zbliżyliśmy się do wejścia, gdzie jak podejrzewałam, stał ochroniarz. Nie pytając nas o nic spojrzał tylko na Jareda, rzucił okiem na mnie, z powrotem na Jareda uśmiechając się, po czym przepuścił nas w drzwiach.
-Znasz go? – szepnęłam, gdy go minęliśmy.
-Można tak powiedzieć.
            Muzyka była coraz głośniejsza. Wreszcie pchnęliśmy ciężkie drzwi, zgaduję, że „wyciszające”, bo w tym momencie moje bębenki doznały lekkiego szoku, ale można się było przyzwyczaić.
-Idziemy tańczyć czy chcesz najpierw coś do picia? – zapytał, przekrzykując muzykę.
-W sumie mogłabym się czegoś napić.
-Z alko czy bez?
-Może być mały drink.
Usiedliśmy przy barze. Po minucie kelner podał nam zamówienie.
-Wow. – powiedziała na widok tęczowego napoju.
-Smacznego. – odparł młody kelner, szeroko się uśmiechając.
-Ekhem. – głośno odchrząknął Jared, patrząc na biednego kelnera złym wzrokiem. Ten tylko rzucił szybko „wyluzuj, sorry” i oddalił się obsługiwać innych klientów.
-Zabieram cię na imprezę, a ty już na wejściu flirtujesz sobie z kelnerem? Byś się wstydziła.. –zażartował.
-Bardzo śmieszne. – wytknęłam mu język.
            Przez najbliższe kilka minut tak siedzieliśmy, piliśmy nasze drinki, rozmawialiśmy, śmialiśmy się.
-Mogę panią prosić do tańca? – wstał nagle, poruszał komicznie brwiami i wyszczerzył żeby, wystawiając swoją dłoń w moim kierunku.
-Oczywiście. – zaśmiałam się, podając mu swoją rękę.
Pociągnął mnie na parkiet szukając kawałka wolnego miejsca, po czym złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie.
-Szczęśliwego Nowego Roku… - szepnął mi do ucha i pocałował w szyję.
-Wzajemnie… - odpowiedziałam i pocałowałam go delikatnie. Jak na zawołanie akurat w tym momencie puścili wolny kawałek. Na parkiecie zrobiło się luźniej, bo wszyscy bez pary poszli w kierunku baru. Oplotłam Jareda swoimi rękoma wokół jego szyi i położyłam sobie głowę na jego ramieniu. On po prostu mocniej przytulił mnie do siebie, przywierając do mnie całym swoim ciałem. W tym momencie odpłynęłam.
-Jess, obiecaj mi, że to co ci teraz wyznam nic nie zmieni.
Uniosłam głowę patrząc mu w oczy.
-Chodzi o to, że nie w każdej sprawie jestem z tobą do końca szczery, ale to tylko dlatego, że bałem się odrzucenia. Od tej chwili chcę to zmienić, żebyś wiedziała o mnie wszystko.
-Słucham.
-Po pierwsze, nie mam tylu lat co ty. Nie jestem siedemnastolatkiem. Naprawdę to mam dwadzieścia lat.
-Oh.. – zaniemówiłam.
-Tego się nie spodziewałaś, co? – zrobił przygnębioną minę.
-Jestem po prostu zdziwiona.. To jak ty chodzisz do szkoły?
-Nie trudno zdobyć fałszywe dokumenty. Rozejrzyj się ile tu oszustów. Do południa nie miałem co robić, to zapisałem się do szkoły, ale nie bez powodu czy też z nudów. To co teraz ci powiem przerazi cię na pewno, ale nie uciekaj i wysłuchaj mnie do końca. Nie pomyśl sobie, że jestem jakimś narkomanem, co to to nie! Nie biorę, a tym bardziej nie nadużywam tego świństwa, szkoda mi młodości i młodego wyglądu. Ale dilerem się bywało, głównie po to, żeby zarobić kupę forsy. A niestety dzisiejsza młodzież jest zdemoralizowana i w szkołach ma się bardzo dużo klientów.
Nawet nie zauważyłam, że mam otwartą buzię. Przyznaję, zaserwował mi niemały szok.
-Chcę żebyś wiedziała, że kiedy zacząłem spędzać z tobą czas, rzuciłem ten czarny handel. Uwierz mi.
-To dobrze. – tak, trochę odetchnęłam z ulgą. Wiedziałam, że w tym momencie mówi prawdę.
-Ale jest coś jeszcze, z czego raczej nie zrezygnuję, bo to tak jakby moja pasja.
Przełknęłam głośno ślinę.
-Nie rzadko na starym, opuszczonym lotnisku za miastem są nielegalne wyścigi motorów. Jestem jednym z najbardziej rozpoznawalnych tam ludzi. Nie raz zabawę kończyła policja, ale zawsze udawało mi się uciec.** Nic na to nie poradzę, że kręci mnie szybka jazda. Mam nadzieję, że to uszanujesz i zrozumiesz? Bardzo mi na tym zależy.
-Uf… oj, dużo mi dałeś do myślenia, dużo. – lekko się uśmiechnęłam. – Będę mogła kiedyś pojechać z tobą?
-Chciałabyś? – otworzył szeroko oczy. – Na serio.?!
-Tak, naprawdę.
-Ale nie, boję się o ciebie, to za duże ryzyko. Chociaż… Wrócimy do tego tematu, ok?
-Dobrze.
-Co o tym wszystkim myślisz?
-Czyli? Co masz na myśli?
-Jestem kimś zupełnie innym niż tym, za którego mnie do tej pory miałaś.
-Wcale nie.
-Jak to nie?
-Miałam cię za uroczego, słodkiego, nieziemsko przystojnego i pociągająco niegrzecznego osobnika. I nadal tak myślę.
-Jesteś niesamowita. – ujął moją twarz w dłonie i mocno pocałował.
            Tak, żyje na krawędzi. I co z tego? Owszem, igra z prawem. I co z tego? Prawdą też jest to, że będąc z nim, ja tak samo nie raz wpakuję się w kłopoty. Kogo to obchodzi? Na pewno nie mnie, bo zdałam sobie sprawę, że jest dla mnie wszystkim, a jego życie, to moje życie. Sama nie mogę uwierzyć w to, jak bardzo zmieniło się moje patrzenie na świat…
            Bawiliśmy się, nieustannie wirując między innymi tańczącymi. Momentami robiło się naprawdę gorąco. Najlepsze przywitanie roku jakie sobie mogłam wymarzyć. A przynajmniej tak myślałam, do czasu…
            Nic sobie nie zrobiłam z tego, że w pewnej chwili przyłapałam wzrokiem jakiegoś gościa opartego o ścianę, który się patrzył w naszą stronę. Dużo było takich osób co zamiast się bawić, samotnie podpierały ściany. Ale gdy ta sytuacja powtórzyła się po raz drugi, trzeci i czwarty…
-Jared, ktoś nas uparcie obserwuje..
-No co ty? Naprawdę? Gdzie?
-Spójrz w lewo.
Zmrużył oczy i przejechał wzrokiem po wszystkich ludziach stojących na lewo od nas.
-Nie widzę nic podejrzanego. Może ci się zdawało?
-Na pewno nie. Muszę do toalety, a sama nie chcę iść, zaprowadź mnie chociażby pod drzwi.
-Jasne.
Drzwi do łazienek były w osobnym pomieszczeniu. Kierując się w tamtą stronę zobaczyłam znów tego kolesia, ale tym razem kogoś mi przypominał.
-Jared! Tam! – wskazałam ręką, a tajemniczy chłopak zniknął za drzwiami. Mój towarzysz popędził za nim, wbiegając do męskiej toalety. Stałam tam chwilę niepokojąc się, ale nie minęła minuta, a Jared wrócił. Miał minę typu ‘poker face’.
-Co się stało?
-Nie uwierzysz. Znasz tą osobę i to bardzo dobrze.
- ?
-No dalej, pokaż się. – zawołał.
Zza drzwi wychylił się nie kto inny jak… Lukas?
-Co ty tu robisz?!
-Musiałem za wami pojechać..
Odwróciłam się na pięcie i szybkim krokiem skierowałam się w stronę wyjścia. Po chwili poczułam na twarzy mroźne powietrze, styczniowej już nocy. Gdy byłam już przy aucie, odwróciłam się, czekając na Jareda.
-Jess, proszę, porozmawiaj ze mną. – prosił Lukas. – Tylko jedna rozmowa.
-Masz 5 minut.
-Przepraszam, przepraszam za wszystko. Czy jest szansa, że kiedyś mi wybaczysz i znów będzie jak dawniej? Nie potrafię o tobie zapomnieć.
-Myślałam, że musisz wyjechać i dlatego mnie zostawiłeś, a teraz co?! Wielce wracasz?! Nawet nie zdajesz sobie sprawy co ja przeżywałam przez ten cały czas.! I wiesz co jeszcze? Za późno. Nawet jeśli ci wybaczę, nigdy już nie będziemy razem. Ktoś cię wyprzedził…
Spojrzałam na Jareda, który tylko stał obok i obserwował całe zajście.
-On?! Myślisz, że dlaczego za wami pojechałem? To bandyta, narkoman, diler i Bóg wie co jeszcze! Boję się o ciebie, zobacz gdzie cię zabrał! Od dzisiaj zmieniasz otoczenie? A może już za późno i jesteś jedną z tych puszczalskich?!
-Przegiąłeś koleś! –usłyszałam tylko warknięcie Jareda, zaraz po tym Lukas oberwał od niego pięścią w twarz. Ten nie pozostał mu dłużny i bójka przerodziła się naprawdę w poważną bijatykę.
-Przestańcie! To nam w niczym nie pomoże! – krzyknęłam, ale nawet mnie nie słyszeli. Jeden drugiego obkładał pięściami, wykrzykując przy tym swoje obelgi skierowane w stronę przeciwnika.
-Lepiej bądź cicho, a nikomu nic się nie stanie.. – usłyszałam obleśny głos tuż obok mojego ucha. Posiadasz tego głosu zakrył mi usta swoją ręką. Dlaczego go nie ugryzłam i nie zaczęłam wołać o pomoc? Tego sama nie wiem, ale sparaliżował mnie strach. Poza tym, koleś miał pistolet, mógł strzelić nie tylko w moją stronę..
            Zawiązano mi dłonie za plecami, nogi, a usta zaklejono taśmą. Wiem, że wrzucono mnie do bagażnika i uderzono czymś ciężkim w głowę, a dalej nic nie pamiętam….
***Oczami Jareda***
-Gdzie Jessica?! – krzyknąłem, gdy spostrzegłem, że nie ma jej nigdzie w pobliżu.
-Jak jej pilnowałeś?! Widać jaki odpowiedzialny i opiekuńczy jesteś! – wybełkotał durny Lukas.
-Jeśli chodzi ci o tę panienkę o brązowych włosach, to widziałem jak Eric Smith pakuje ją do swojego wozu. Pojechał tam gdzie zawsze się chwalił, wiesz gdzie. – zagadał jakiś chłopczyna.
-Dlaczego nic nie zrobiłeś tylko mówisz o tym teraz tak spokojnie?! – warknąłem.
-Przecież na tym parkingu nie takie rzeczy się dzieją. Zresztą nie zapominaj, że jesteś mu winien kupę hajsu, na bank zrobił to celowo z twoją panienką.
Rzuciłem się do auta, odpalając silnik. Lukasowi kazałem zadzwonić na policję.
-Jadę z tobą i ani mi się waż robić teraz problemów! – zajął miejsce pasażera.
            Tak, wiedziałem gdzie on ją zabierze. Tam, gdzie zabierał wszystkie inne, niczemu winne dziewczyny. Jaka to sprawiedliwość na tym świecie? Że takie ścierwo co kilka dni wykorzystuje inną dziewczynę, po czym zostawia je gdzieś i nawet niewiadomo co się z nimi dzieje. Obym zdążył na czas…
            Skręciłem w leśną drogę. Świeże ślady na śniegu świadczyły o tym, że niecałe 5 minut temu przejeżdżał tu samochód. Jeep Smitha. W końcu wjechałem na polanę, na której stała mała chatka i wspomniany samochód gwałciciela. Nie musiałem długo czekać. Zanim zdążyłem wyjść z auta, nadjechał za nami radiowóz.
-Zachowajcie ostrożność, facet ma pewnie broń, już jakiś czas jest poszukiwany. – powiedział policjant i pobiegł w stronę domku.
-Policja! Rzuć broń! – usłyszeliśmy tylko rozkaz funkcjonariusza wywarzającego drzwi. Zerwałem się biegiem w ich stronę. Wyprowadzili Smitha, a ja już tylko myślałem o tym, żeby znaleźć Jessicę. Zobaczyłem ją leżącą na podłodze, nieprzytomną.. Wziąłem ją na ręce.
-Przepraszam… - szepnąłem jej do ucha, zanosząc się płaczem…


 ** Kto oglądał film „Trzy metry nad niebem”? Tam właśnie były takie wyścigi. A przy okazji, boski ten film

_______________________________________
No i jest! Mam nadzieję, że podoba Wam się nowy wygląd. ♥ A co do rozdziału... taki sobie. Prawie jak z horroru :D No ale cóż .. W zapowiedziach jest już zapowiedź kolejnej części. (teraz jest to po lewej stronie, a nie tak jak kiedyś na górze.) Do następnego! ;*

10 komentarzy:

  1. rozdział GENIALNY. Mistrzostwo, jeśli chodzi o rozwój wydarzeń!:)

    co do nowego wyglądu bloga- faktycznie profeska :D tylko na Google Chrome się "rozjeżdża" (tekst wystaje z prawej strony za ramkę). Sprawdziłam też na Internet Explorer i tam, o dziwo, działa bez zarzutu :O czy osoba, która robiła Ci szablon, przystosowała go do wszystkich przeglądarek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hm.. mi na mozilli też dobrze wyświetla, nie wiem dlaczego jest taki błąd.

      Usuń
  2. świetne .Wiecej :0

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi na google chrome wszystko ładnie. pięknie, cud, malina. xd
    To tak do poprzednich komentarzy.

    A co do rozdziału. Ooo matko. Natychmiast dawaj następny ! xd
    Nie mogę uwierzyć w to co się stało. Proszę, powiedz że wszystko będzie dobrze.

    http://completely-different-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. tak właściwie, to Jared powinien mieć 21 lat,żeby móc kupić w USA alkohol ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a kto powiedział, że Jared się kogokolwiek pyta czy może czy nie ? ;d

      Usuń
  5. Skoro piszesz opowiadania to pewnie czytasz książki. W taki razie bardzo polecam "trzy metry nad niebem" w wydaniu ksiązkowym. Widzę ze zainspirowalo cie :)

    u mnie na blogu rowniez znajdziesz opowidania i to duzo. zapraszam i obserwuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. mather of nature. : O : O : O
    Ja pierdzieleleleleele, tego się nie spodziewałam. Wiesz, Jared wgl jest fajny i nie mam mu nic do zarzucenia, jak dla mnie to może być nawet wróżką ze Shreka a i tak będzie cholernie sexowny! Ogólnie to mnie to zaskoczyło : O : O :O taką mam minę, mam tylko dzieję, że Jessie jest cała, bo wiesz...główna bohaterka w końcu. :O Ogólnie to Lucas mnie wkurza, i trochę spodziewałam się tego że wróci i wgl, było trochę przewidywalne. Ale wszystko musi się wyrównywać, żeby było ok. I jest ok, nawet bardziej OK!
    Ogólnie aż miło mi patrzeć jak się rozwijasz. Widzę jak z rozdziału na rozdział coraz lepiej piszesz. Jak wyrabia ci się własny styl i jak działasz! Działasz do przodu. Zanim ja zaczęłam dobrze pisać, w sensie tak, żeby podobało mi się to co pisze to cały czas się krytykowałam. Ogólnie jestem bardzo krytyczna w stosunku do siebie, czasami aż ciężko mi czytać to co napisałam. Ale prowadzę dwa blogi i piszę książkę, która ma już 70 stron! Nigdy nie sądziłam, że będzie mnie stać na coś takiego. Dodatkowo to, że sama w sobie widzę tą chęć pisania to jest piękne. Życzę ci, żebyś też czuła coś takiego. Życzę ci, żebyś się rozwijała i robiła to co kochasz. Równocześnie zapowiadam, abyś spodziewała się nowego rozdziału, który pojawi się w krótce na Gemini :)
    I zapomniałabym, mam Chrome i wszystko jest cacy :D
    Życzę weny i dalszych sukcesów!
    Doris*

    * gemini-blizniaki.blogspot.com *

    OdpowiedzUsuń