''W chwili, gdy poczujesz w sercu miłość i doświadczysz jej głębi,
odkryjesz, że dla ciebie świat nie jest już taki sam, jaki był do tej
pory.''
''Kochać kogoś, to znaczy
widzieć cud niewidoczny
dla innych ''
widzieć cud niewidoczny
dla innych ''
Dni
mijały, każdy żył swoim życiem. Od czasu wizyty w szpitalu z Lukasem nie miałam
jakiegokolwiek kontaktu. Za to z Austinem spędzałam praktycznie każdy wolny
czas jaki mieliśmy. I to mi zdecydowanie odpowiadało..
Dziś mija miesiąc od wypadku Holly.
Nikt nic nie wie co z nią, to wskazuje tylko na to, że milion jej „przyjaciół”,
jest tak naprawdę bandą oszustów. Lukas robi dokładnie to samo, ale to jego
sprawa. Dzisiaj w końcu pojawił się w szkole.. Wchodząc na angielski,
zobaczyłam go w mojej ławce, ale nie usiadłam tam. Dosiadłam się do niejakiej
Gabi, z którą już wcześniej często siedziałam, także na innych lekcjach. Mina
Lukasa – bezcenna. Trudno, sam tak wybrał. Wychodząc, zaczepił mnie:
-Możesz
mi powiedzieć o co ci chodzi ?
-Słucham?
Co ty jeszcze chcesz wiedzieć? Miałeś swoją „szansę”, którą no..straciłeś.
-Zrozum,
że nie mogę jej tego zrobić.
-Czego
ode mnie oczekujesz? Ty będziesz w związku z Holly, a ja będę pocieszeniem, gdy
jej nie ma w pobliżu? Bo nie rozumiem..
-To
nie tak…po prostu..eh, sam nie wiem. Głupio to wygląda, masz rację. Ale boję
się, że stracę jakiekolwiek szanse u ciebie.
-Już
tak się stało..Sam jesteś sobie winien. – powiedziałam z zaciśniętym gardłem.
Nie ukrywam, było mi łatwiej niż miesiąc temu, ale nadal jakaś część mnie coś
do niego czuła. Niestety.. Odwróciłam się i zostawiłam go stojącego jak słup na
środku korytarza.
Z
zamyśleń wyrwał mnie Scott.
-Jess,
myślisz, że już wystarczająco dużo czasu minęło, żebym starał się o wybaczenie
u Grace? – zapytał.
-Uważam,
że już sobie wszystko przemyślała. Teraz tylko zostało ci ponownie przeprosić.
Nie mogę już patrzeć jak oboje męczycie się z powodu tej rozłąki. Dyskretnie
mogę ją podpytać, jaka jest sytuacja.
-Wielkie
dzięki. A co u ciebie i Austina? Nie muszę się pytać, bo i tak wiem wszystko,
ale chcę to usłyszeć z twojej strony. – wyszczerzył się.
-U
nas wszystko w jak najlepszym porządku. – mrugnęłam.
-To
powodzenia. Muszę lecieć, do zobaczenia.
W domu czekała mnie mega
niespodzianka. Nie zdążyłam spokojnie ściągnąć butów, „zaatakowała” mnie Alex.,
-Nie
zgadniesz co się wydarzyło..
-Gadaj!
-Will
mi się oświadczył!
-Naprawdę?
To cudownie! – ucieszyłam się. Nie zdziwiło mnie to bardzo, bo było wiadome, że
to w końcu nadejdzie.
-Już
się nie mogę doczekać, jak będziesz mi pomagać w wyborze wystroju sali, sukni i
takich tam rzeczy. Bo pomożesz, prawda? – zrobiła oczka szczeniaczka.
-Jeszcze
się pytasz.! – wybuchnęłyśmy śmiechem. – To kiedy ślub?
-Jeszcze
nie ustaliliśmy dokładnej daty, ale zawsze marzyłam o wiosennym ślubie. Więc
pewnie przełom marca i kwietnia..
-Mimo,
że dopiero październik, to już trzeba wszystko rezerwować.
-Wiem,
damy radę. – uśmiechnęła się. Widziałam, że jest naprawdę szczęśliwa.
***
-Wejdziesz
na obiad? – spytałam Austina, który właśnie odwiózł mnie do domu po szkole.
-Nie
chcę przeszkadzać… - coś zaczął kręcić, ale wiem, że to tylko z grzeczności.
-Oj
daj spokój, jakie przeszkadzać. No chodź..
-Skoro
tak ładnie prosisz. – zaśmiał się.
Weszliśmy
do jadalni, gdzie już miejsca były zajęte przez Alex, Willa i moją mamę.
Rodzicielka widząc Austina pędem poszła po jeszcze jedną porcję obiadu.
-Siema
brachu.! – przywitał się Will. Mimo, że dzieli ich kilka ładnych lat,
zaprzyjaźnili się..-Jess ci mówiła o nowinie? Sądzę, że to też dotyczy
ciebie..- spojrzał porozumiewawczo na swoją narzeczoną, która twierdząco
pokiwała głową, a potem na mnie.
-Nie,
a o co chodzi?
-Pobieramy
się z Alex. Gdzieś tak na wiosnę, ale oczywiście jako mój kumpel jesteś
zaproszony. – Austin z uśmiechem spojrzał w moją stronę. Muszę teraz coś
powiedzieć…
-Tak,
więc chyba byłoby miło, jakbyśmy… - zaczęłam.
-Poszli
razem? – dokończył. Dokładnie to miałam na myśli, ale nie wiedziałam jakich
słów użyć.
-No
więc postanowione, ślicznie razem wyglądacie. – jak zwykle Alex musiała palnąć
coś, co sprawiło, że moje policzki przybrały kolor purpury. Na szczęście
właśnie dołączyła do nas mama, więc wszyscy zajęli się jedzeniem.
*
-Jestem
miło zaskoczony. – wydusił Austin, zamykając drzwi od mojego pokoju. –
Zwłaszcza, że mam na ten ślub iść z tobą..
Już
drugi raz dzisiaj zarumieniłam się. Zauważył, bo uśmiechnął się słodko..
-Szczerze?
Nie mogę się doczekać..Są tacy szczęśliwi…
-Moim
marzeniem jest, żeby tak samo jak Will spędzić resztę życia z tą jedyną,
wyjątkową dziewczyną.. – spojrzał na mnie znacząco. Uśmiechnęłam się, co
odwzajemnił. – Dzisiaj czwartek..Może wybierzemy się gdzieś jutro ?
-I
tak co tydzień wychodzimy, więc znasz moją odpowiedź. Gdzie tym razem?
-No
właśnie chciałbym, żeby tym razem to nie był jakiś wypad na pizze, lody, wrotki
czy basen..
-Co
masz na myśli..? – mrugnęłam do niego.
-Taką
prawdziwą randkę, jak w filmach. – „rozmarzył się”.
-Ah
tak.. – udawałam, że się zastanawiam. Potrzymałam go chwilę w niepewności.. –
Oczywiście, że pójdę z tobą na randkę. – zaakcentowałam ostatnie słowo.
-Uff,
kamień z serca. – wybuchnęliśmy śmiechem.
***Oczami Grace***
Kończyłam właśnie pisać opowiadanie
na angielski. Niby mam jeszcze czas do poniedziałku, ale chcę w weekend mieć
wolne. Słońce już schowało się za horyzont i na niebie pojawiły się pierwsze
gwiazdy. Z mojego pokoju jest wyjście na balkon. Wydawało mi się, że coś mi się
przesłyszało. Jakby ktoś wołał moje imię. Wychyliłam głowę. Zimne powietrze
owiało moje rude włosy.
-Scott?!
Co ty tu…
-Cześć
Grace. Może i to przereklamowane, skradać się pod balkon ukochanej..Ale nic
lepszego nie przyszło mi do głowy. Nie będę cię tu straszył moimi zdolnościami wokalnymi,
a raczej ich brakiem, więc żądnej pieśni ci niestety nie zaśpiewam. Nie
potrafię też pisać wierszy. Więc powiem po prostu naszym codziennym językiem
to, co chcę powiedzieć. Jeszcze raz chciałbym cię przeprosić za tamtą sytuację.
Nie będę tu dokładnie przypominać co się stało, bo oboje doskonale pamiętamy. Nigdy
sobie tego nie wybaczę, że zrobiłem ci takie świństwo. I alkohol mnie tu w
żaden sposób nie tłumaczy, sam jestem sobie winien, bo mogłem go tyle nie pić.
Przyszedłem po raz kolejny prosić o wybaczenie. Nie odzywałem się jakiś czas,
ale nie dlatego, bo mi już nie zależało. Po prostu chciałem dać ci czas, żebyś
mogła wszystko przemyśleć. Ten miesiąc, ponad miesiąc, to była dla mnie
mordęga. Codziennie budziłem się z myślą, że co jeśli straciłem cię już na
zawsze? To najgorsze co mogłoby mi się przytrafić. Wiedz, że jesteś
najważniejszą dziewczyną w moim życiu. Kocham cię nad życie i mam nadzieję, że
mi wybaczysz.
Zatkało
mnie.. Do oczu napłynęły mi łzy. Nic nie powiedziałam, tylko odwróciłam się i
popędziłam na dół. Założyłam byle jakie buty i wybiegłam na dwór, przed dom, a
dokładniej pod mój balkon. Ale Scotta tam nie było. Kurczę, to wyglądało tak,
jakbym po prostu stchórzyła i schowała się w domu. Na szczęście zauważyłam go
powoli odchodzącego ulicą.
-Scott!
Czekaj!
Odwrócił
się, akurat wtedy, gdy rzucałam mu się
ramiona. Staliśmy tak przez dłuższą chwilę. Przy nim czułam, że mam
wszystko.
-Tęskniłam..
– wydukałam.
-Ja
też, nawet nie wiesz jak bardzo. – pocałował mnie w czoło.
-Dziękuję,
że jesteś…
______________________________________
No i jest 11. ;) I taka mała informacja - przez kilka najbliższych dni nie dodam nowego rozdziału. Dwa nowe są już napisane, ale chcę nadrobić i mieć ich kilka w zapasie. Więc gdzieś tak tydzień przerwy. Może mniej, więc możecie tu czasami zajrzeć ^^ Do następnego i korzystajcie z wakacji, które bardzo szybko dobiegają końca ;c ;*
Angie.
Świetnie ;) Grace się pogodziła ze Scott'em. A z Austin'em i Jess coraz lepiej! Jedyne do czego się dzisiaj przyczepię :
OdpowiedzUsuńJaaa nie wytrzymam przez tydzień !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
A jeśli już naprawdę chcesz dodać za tydzień to zrób długiiiii taki mega dłuugiii rozdział.
To jak będę dodawać po przerwie, dodam dwa na raz xd Nie mogę bardzo długiego rozdziału, bo jak już wspomniałam, dwa mam napisane ;3
UsuńNo okej ^^
Usuńale to było słodkie.. rozmarzyłam się! <3 nie mogę tyle czekać na ciąg dalszy! ;<
OdpowiedzUsuńdasz radę ;*
UsuńI mam czekać tydzień? xd Popieram pomysł o meeegaaa dłuuugim rozdziale, bo akcja jest niesamowita *_*
OdpowiedzUsuńahhhhh... i zapraszam do mnie na nowy rozdział xd http://when-i-see-stars.blogspot.com/ 'Gdzie jest Lou.' hahaha
Usuńjuż wczoraj zdążyłam przeczytać xd
UsuńSłyszałam, że 'Lou poszedł po marchewki' ;3 hahah ;p
Bardzo podoba mi się to że wszystko się układa. ; )
OdpowiedzUsuńA z Lukasem dobrze zrobiła. ;p