poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Rozdział 6.

"Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest, nie szuka poklasku, nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego, nie cieszy się niesprawiedliwością, lecz współweseli z prawdy, wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję Wszystko przetrzyma"

 
       Słyszałam za sobą wołanie Lukasa, ale nie miałam zamiaru się odwracać. Może i nie powinnam, ale byłam zła na cały świat, że nigdy nie będę mogła być z nim szczęśliwa. Nie chcę być tą, co rozbija związki innych. Wpadłam do salonu, gdzie impreza trwała w najlepsze. Ku mojemu szczęściu przyuważyłam Grace tańczącą ze Scottem.
-Grace, proszę, odwieź mnie do domu! Szybko, teraz! – powiedziałam zdenerwowana. Bałam się, że Lukas mnie znajdzie.
-Co się stało?
-Coś poważnego, błagam, opowiem później..
-Chodźmy, tam jest Emma, pewnie pojedzie z nami.
Czułam się okropnie, że psuję dziewczynom imprezę. Ale nie mogłam tam zostać. Jadąc w stronę mojego domu, w samochodzie była zupełna cisza. Dziewczyny wyczuły, że chcę przemyśleć parę spraw. Sama nie wiem, dlaczego tak się zachowałam. Przerósł mnie fakt, że to Lukas. Nie sądziłam, że coś dla mnie znaczy. Zacytuję: „Bo lubię Cię bardziej, niż powinienem. O wiele bardziej, niż mi wolno….”
            Zatrzymałyśmy się pod moim domem. W tym momencie przypomniało mi się, że nikogo nie ma. Nie uśmiechała mi się wizja samotnie spędzonej nocy.
-Co tak u ciebie ciemno? Niemożliwe, żeby wszyscy już spali..-zainteresowała się Em.
-Tak, nikogo nie ma. Wracają jutro popołudniu. Może któraś albo najlepiej obydwie chcecie u mnie przenocować?
-Jasne, od razu nam wytłumaczysz o co w tym wszystkim chodzi.
            Postanowiłyśmy, że najpierw każda weźmie prysznic i dopiero potem im wszystko opowiem. Dałam dziewczynom do spania po jakimś luźnym t-shircie. Gdy już każda w piżamie siedziała na dywanie z miską płatków, zaczęłam..
-Sama w ogóle się dziwię i nie mogę uwierzyć w to co się stało..
-To ja najpierw mam pytanie: dlaczego, gdy wychodziłyśmy z domu Kevina, Lukas biegał i krzyczał „Jess!”? Szukał cię. Czy to ma coś wspólnego?
-Tak.
-Rany, Jess! Mów!
Opowiedziałam im całą historię ze szczegółami.
-Kurde! Jessica! A nie mówiłam? – krzyknęła Emma. Racja, kto by wtedy pomyślał, że tak faktycznie będzie..
-Ale co ja teraz mam zrobić? – powiedziałam z rezygnacją.
-Po pierwsze, nie załamuj się. Takie rzeczy się zdarzają. Po drugie, to nie jest przypadek nieodwzajemnionej miłości. Przecież właśnie w tym tkwi problem, że on sam wie, że jest zajęty, a mimo tego coś do ciebie czuje. Wiem, że to będzie trudne, ale musisz zobaczyć jak będzie się zachowywał w poniedziałek przy Holly. I oby „panna najwspanialsza” nie wyczuła co się święci. Będzie się mścić. Tak szczerze to ona na niego nie zasługuje. I może dobrze, że tak się stało..-Emma chciała dobrze, ale nie poprawiła mi humoru tą wypowiedzią.
-Teraz to już w ogóle nie wiem co o tym myśleć..
-Teraz na pewno nie będziesz się tym zadręczać. Rób popcorn, przygotuj picie. Oglądamy film. Najlepiej horror…- Grace próbowała rozładować napięcie. I miała rację.
            Same w domu, ciemno, cicho i horror, ulubiony gatunek filmowy Grace. Mój i Emmy niekoniecznie. W pojedynkę bym się nie odważyła go oglądać, ale z dziewczynami…Właśnie były najstraszniejsze sceny, nawiedzony dom i zamknięte w nim trzy dziewczyny. Ironiczne podobieństwo do zaistniałej sytuacji. Burza za oknem nie poprawiła naszego samopoczucia. W chwili, gdy krzyczałyśmy, żeby Kim nie otwierała drzwi od łazienki..wywaliło korki. Zaczęłyśmy krzyczeć w niebogłosy, w podświadomości wiedziałam, że to na pewno tylko zbieg okoliczności, ale nie da się tego przetłumaczyć osobie właśnie oglądającej straszny film.
-Uspokójcie się! – krzyknęła Grace. Myślałam, że chce zapanować nad sytuacją, ale nagle palnęła: - Chyba coś słyszałam..
-Grace, nie próbuj jeszcze bardziej nas straszyć. Błagam! – Emma nie należała do dzielnych osób.
-Kiedy ja naprawdę coś słyszałam.! Cicho!
Nasłuchiwałyśmy chwilę, gdy po salonie rozległ się dźwięk gwałtownego pukania do drzwi.
-Która idzie otworzyć? – spytała tajemniczo Grace. – Założę się, że to tylko zatroskani sąsiedzi, którzy przyszli sprawdzić co to za krzyki.
-Jak taka mądra to sama idź sprawdź. – odparłam.
-Nie, idziemy wszystkie, zrozumiano?
Już miałyśmy się podnosić z podłogi, ale ku naszemu zdziwieniu, a mojemu to już w ogóle, usłyszałyśmy znajomy głos.
-Jessica? To ja Austin. Otwórz prószę, co tam się dzieje?
Odetchnęłam z ulgą i rzuciłam się do drzwi, żeby mu otworzyć. Gdy tylko wparował do salonu, wszystkie trzy rzuciłyśmy mu się w objęcia. Wytłumaczyłam, że oglądałyśmy horror i nagle poszły korki. Austin z włączonym wyświetlaczem komórki służącym jako latarka, naprawił awarię.
-Nawet sobie nie wyobrażasz jakiego stracha mi napędziłaś, jak usłyszałem te krzyki dochodzące z wnętrza twojego domu. Widziałem jak w pośpiechu odjechałyście od Kevina, chciałem sprawdzić czy wszystko w porządku.
-Dziękuję, gdybyś nie przyjechał, pewnie byśmy po ciemku czekały aż wzejdzie słońce.
-Nie ma sprawy. A mogę wiedzieć dlaczego nie zostałyście dłużej? – wymieniłam z dziewczynami znaczące spojrzenie, że mają trzymać języki za zębami.
-Nic ważnego, po prostu taka nagła sytuacja. – wymusiłam uśmiech. Austin chyba to wyczuł, ale zrozumiał, że nie chcę o tym mówić i więcej nie nalegał. Posiedział z nami jeszcze trochę, skusił się nawet na ciepłe kakao.
-Austin, dlaczego Scott nie przyjechał razem z tobą? – spytała Grace, a w jej głosie wyczułam lekką obawę.
-Nie mogłem go znaleźć, a ma wyłączony telefon. Podejrzewam, że jest już w domu i po prostu bateria mu padła. – odpowiedział. Dziewczyny w to uwierzyły, jednak spojrzałam na niego. Przede mną nie ukrywał tego, że coś jest nie tak. Super. Kolejna trudna sytuacja?
            Austin zasiedział się do 6 nad ranem. Od razu po jego wyjściu położyłyśmy się spać. Wstałyśmy kilka minut po 15. Podziękowałam dziewczynom, że towarzyszyły mi tej nocy. Odprowadziłam je do drzwi. Akurat właśnie wtedy przyjechali moi rodzice z…Alex! Moją starszą siostrą, która wyjechała do Los Angeles studiować. Nie widziałam jej chyba z pół roku. Studiuje aktorstwo, dlatego nawet w wakacje nie wróciła do domu, miała po prostu mniej zajęć, a opuszczać LA w wakacje byłoby największą głupotą. A teraz widocznie stęskniła się za domem.
-Moja Jess! – krzyknęła i od razu się do mnie przytuliła. – Nawet nie wiesz jak tęskniłam!
-Ja teeż! Co za niespodzianka, czemu nie powiedziałaś, że przyjeżdżasz?
-No bo to miała być niespodzianka. – wybuchnęłyśmy śmiechem.
            Dzięki Alex, do końca dnia nie myślałam o..Lukasie. Wolałam słuchać o jej życiu i zajęciach w LA. Wydawało mi się takie ciekawe..
-No dobra, dość gadania o mnie. Lepiej powiedz co u ciebie słychać. Te dwie dziewczyny co wychodziły dzisiaj od ciebie to twoje przyjaciółki?
-Tak, to Grace i Emma. Zaprzyjaźniłam się z nimi i jeszcze dwoma chłopakami – Scottem i Austinem. Tworzymy tak jakby paczkę.
-Któryś z nich to twój chłopak? – przypomniało mi się, że moja siostrzyczka jest niebywale bezpośrednia, a w sprawach sercowych to już w ogóle.
-Niee, Scott jest z Grace, a Austin to tylko przyjaciel.
-Ale nie wmówisz mi, że aktualnie żaden chłopak nie interesuje cię bardziej niż reszta.
Chyba wyczuła zmieszanie w moim zachowaniu, bo powiedziała:
-Jak nie chcesz o tym mówić to okej, ale pamiętaj, że mi możesz powiedzieć o wszystkim. – kiwnęłam głową i oznajmiłam, że ma rację w tym, że wolę na razie o tym nie mówić. Zrozumiała.
            Zasnęłam dość późno, dlatego rano ciężko mi było wstać. Po kilku minutach patrzenia w sufit podniosłam się i skierowałam w stronę łazienki. Po dokładnym wyprostowaniu włosów i nałożeniu makijażu, ubrałam się w to. Zjadłam śniadanie, wzięłam torbę i wyszłam z domu. Wchodząc do szkoły wiedziałam, że zaraz zobaczę dziewczynę Lukasa. Najprawdopodobniej u boku Lukasa…
Nie myliłam się. Stali razem przy jego szafce. On niby się uśmiechał, ale ja wiedziałam, że nieszczerze i potrafiłam to poznać. W pewnym momencie zauważył mnie. Postanowiłam, że będę dzielna i nie odwrócę wzroku. Spojrzałam się na niego, czułam, że w moich oczach wyraźnie widać smutek. Tak jak i w jego. Przeszłam obok, uśmiechnęłam się do Holly, która ku mojemu zdziwieniu odwzajemniła uśmiech. Nie wie co jest na rzeczy, inaczej po prostu wydrapałaby mi oczy. Wzięłam z szafki podręcznik i poszłam na historię – jedyną lekcję, której nie miałam z żadnym z bliższych znajomych…

_________________________________
Rozdział dodany po dwóch dniach od poprzedniego, więc szybko ;d ale mam ostatnio taką wenę, że piszę rozdział dziennie a nawet więcej, a to znaczy, że już kilka następnych jest napisane ^^ A i taki mały bonus - są nowi bohaterzy. Siostra Jess i jej chłopak, który też się pojawi w jednym z najbliższych rozdziałów. Więc tak króciutko o nich:  



Alex Cole – 21-letnia, starsza siostra Jess. Jej pasją jest aktorstwo i właśnie to studiuje w LA. Od zawsze uwielbia swoją młodszą siostrzyczkę. Marzy jej się rola w jakiejś znaczącej produkcji filmowej. Ma chłopaka Willa, który podziela jej pasje.






Will Carson – pochodzi z Ohio tak samo jak rodzina Jess. Chce zostać aktorem i dlatego studiuje ten kierunek w Los Angeles. Z Alex zna się od dziecka, parą są od 4 lat. Od Jessiki zaraził się zamiłowaniem do pływania.


To do następnego posta. ;* 
Angie.


4 komentarze:

  1. Super rozdział, jak każdy z resztą!
    Jak masz napisane już rozdziały, to może dodasz jutro następny? Prooooszeee!
    Wciągnęłam się w tą historię i już się nie mogę doczekać następnego rozdziału!

    OdpowiedzUsuń
  2. yy.. no nie. Holly już mnie wkurza, a tylko się uśmiechnęła! ;d

    OdpowiedzUsuń
  3. Ładny ten Will !:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Historia nie jest nudna. Wprowadzenie nowych postaci bardzo ją ożywiło. ; )
    Mam nadzieję że Autorka czyta wszystkie komentarze. ;p
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń