"Czyż jest coś lepszego niż mieć kogoś, z kim można porozmawiać o wszystkich rzeczach jakby się rozmawiało ze sobą samym?"
"Znaleźć wrażliwych ludzi, którzy czują to, co my, jest z pewnością największym szczęściem na ziemi."
Przez kilka następnych dni sytuacja się
powtarzała. Nie zamieniłam z Lukasem nawet najmniejszego słówka. Tylko te
spojrzenia, które wyrażają więcej niż tysiąc słów. Na angielskim przez te 4 dni
się nie pojawił, chodził na treningi. Dziwiłam się, że nauczyciel pozwalał mu
się zwalniać z lekcji, musi mieć jakiś układ z trenerem. Holly nadal nic nie
wie. Mam wrażenie, że jest pozytywnie do mnie nastawiona, a nie wręcz
przeciwnie. Kilka razy uśmiechnęła się do mnie, gdy mijałyśmy się na korytarzu.
Tego dnia miałam się dowiedzieć dlaczego..
Wstałam
rano, ogarnęłam się i ubrałam. Jedząc sałatkę,
usłyszałam dźwięk dzwonka mojej komórki. Na wyświetlaczu widniało: „Austin”.
-Halo?
-Hej Jessica. Masz ochotę dzisiaj ze
mną jechać do szkoły?
-Okej, z chęcią.
-To będę pod twoim domem za 10 minut.
Do zobaczenia.
Miło, że w ogóle wpadł na ten pomysł.
Cieszę się, że nie muszę sama jechać.
Wsiadłam
do auta. Rozmowę zaczął Austin.
-Stało się coś strasznego. Coś co tylko
ja o tym wiem, ale nie zniosę dłużej sam dźwigać tej tajemnicy. Musisz mi
pomóc..
-Co się stało?! – przyznaję, w głowie
miałam najczarniejsze scenariusze.
-Chodzi o Scotta, trochę o Grace.
Pamiętasz jak wczoraj w nocy z wami byłem, a Grace się zapytała gdzie jest
Scott?
-Tak, pamiętam to. Widziałam po twojej
minie, że jednak nie wszystko jest w porządku.
-Bo nie było. Skłamałem, że pojechał
już do domu. Skłamałem, że nie mogłem go znaleźć. Wiem, że został do samego
końca imprezy, w „miłym” towarzystwie.
-Błagam, nie mów, że on…
-Tak, to towarzystwo było głównie płci
żeńskiej.
-Co on zrobił?! Był chociaż trzeźwy?
Dlaczego pozwoliłeś mu tam zostać? – nie mogłam uwierzyć w to co właśnie
słyszę. Scott i Grace tworzyli wręcz parę idealną, a teraz miało się to
skończyć..?
-Nie chciał słuchać i nie był trzeźwy.
Działałem szybko, musiałem jechać do Ciebie, bo martwiłem się. – na chwilę
zapadła niezręczna cisza. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć.
-Skąd wiesz, że coś zrobił z tymi
dziewczynami? Może tylko rozmawiali, więc…
-Sam mi powiedział, najgorsze jest to,
że nie chce o tym powiedzieć Grace. Zdradził ją. I chce to tak po prostu
zataić..Niby żałuje tego co zrobił, ale to się już stało..
-Powinna wiedzieć. Na razie jej nic nie
mówmy, postaraj się wytłumaczyć Scottowi, żeby spokojnie porozmawiał z Grace.
Chociaż znając jej charakter, wiadomo, że to nie będzie spokojna rozmowa.
Weszłam
do szkoły w nienajlepszym humorze. Zdałam sobie sprawę, że teraz będę musiała
udawać przed Grace i przy okazji przed Emmą, że wszystko jest w porządku. Nie
mogę powiedzieć Em, obie mogłybyśmy nie dać rady, żeby Grace nic nie wyczuła.
Pierwszy angielski, hm, Lukasa pewnie i tak nie będzie, więc nie mam się czym
martwić.
-Hej, ym, Jessica, prawda? – usłyszałam
za sobą przesłodzony głosik. W tym momencie wolałam się chyba nie odwracać. I
miałam rację. Stała przede mną Holly Evans.
-Cześć…Tak, jestem Jessica.
-Ja Holly, miło mi. – wyciągnęła dłoń w
moim kierunku. Uścisnęłam, no bo co niby miałam zrobić? – Rok szkolny się
dopiero zaczął, więc jako kapitanka cheerleaderek muszę znaleźć kilka nowych
osób do drużyny. Wydaje mi się, że ty byś sobie poradziła. Może przyszłabyś na
przesłuchanie w przyszłą środę?
Myślałam, że się przesłyszałam. Panna
Evans chce, żebym razem z nią została cheerleaderką. Po moim trupie..W sumie to
przecież nie powinnam się dziwić. Nie zna mnie, nie ma o mnie jeszcze zdania.
Dodatkowo myśli, że ja nie znam jej. Ale z tego co słyszałam, to nie jest warta
poznania.
-Nie sądzę, żebym pasowała na
cheerleaderkę..Zastanowię się jeszcze nad tym.
-Oj pasujesz, pasujesz. To czekam na
ciebie w środę po lekcjach w sali gimnastycznej. Do zobaczonka !
Nie ma co, naprawdę ciekawie zaczął się
upragniony piątek. Jak się okazało, nie koniec niespodzianek..
Do
klasy weszłam jako ostatnia. Wszyscy już zajmowali swoje miejsca, ale nie było
jeszcze nauczyciela. Spojrzałam na swoją ławkę. Nie była pusta. Siedział tam
On. Patrzył na mnie, a ja na niego, bo
nie umiałam w tym momencie się ruszyć. Nie mogłam tak stać na środku, a
stchórzyć i usiąść gdzieś indziej też nie miałam zamiaru. Usiadłam obok i
rozpakowałam podręcznik. Cisza…przerwana po 5 minutach.
-Hej…- zaczął.
Usłyszałam jego głos po tak długim
czasie, po plecach przeszedł mnie dreszcz. Jeszcze bardziej utwierdziłam się w
tym, że faktycznie nie jest mi obojętny.
-Hej. – odpowiedziałam. Uśmiechnęłam
się lekko, co Lukas odwzajemnił.
-Co u ciebie słychać? Przepraszam, że
to powiem, ale to prawda: stęskniłem się. – chyba zrobiłam się czerwona, bo
moje policzki wręcz się „paliły”.
-Jakoś leci..Nienajlepiej, ale daję
radę. – w tym momencie zastanowiłam się nad tym, czy Lukas w ogóle wie, że ja
też coś poczułam do niego. Przecież nic takiego mu nie mówiłam. Napisał kiedyś,
że wie, że nie jest mi obojętny, ale wprawdzie ja tego nie potwierdziłam. Chyba
wykrakałam jego następne pytanie.
-Jess, muszę cię o to spytać. Czy..jest
możliwość, że..no..że ty też coś czujesz do mnie?
Co mu odpowiedzieć? Co mu
odpowiedzieć?! – kłóciłam się sama ze sobą w myślach. Stwierdziłam, że chyba
lepiej jak pozna prawdę.
-Powinieneś się domyślić po moich
wcześniejszych reakcjach na tą całą sytuację. Miałeś rację, nie jesteś mi
obojętny..-zamilkłam. Ukradkiem spojrzałam na niego… uśmiechnął się.- Nie masz
zamiaru z nią zerwać, prawda?
-Ja..nie kocham jej. Znaczy się może i
kocham, ale jak..siostrę? Rozpuszczoną siostrzyczkę, tak, właśnie tak ją
traktuje moje serce. Nie jest dla mnie najważniejszą dziewczyną na świecie.
Zamurowało mnie. Sądziłam, że odpowie
„nie, nie mogę jej zostawić” albo „szkoda mi kończyć ten związek”. A tu
proszę..W tym momencie do klasy weszła inna nauczycielka.
-Nie ma waszego nauczyciela od
angielskiego, więc macie wolną lekcję.
Po klasie rozległ się okrzyk radości.
-No proszę jakie szczęście. Idziemy
gdzieś? Chociażby do parku..- zaproponował.
-Pewnie, nie będziemy tu siedzieć.
Jak na połowę września pogoda naprawdę
dopisywała. Słońce, wysoka temperatura..Przyznaję, że trochę poprawił mi się
humor.
-Haha, pamiętam jak zobaczyłem cię tu
po raz drugi w moim życiu. Tak samo jak za pierwszym razem wszystko wylądowało
na ziemi.! – mimowolnie wyszczerzyłam się. Tak, to było dwa tygodnie temu..
-No przyznaję, że poznaliśmy się w
bardzo ciekawych okolicznościach. – oboje się zaśmialiśmy.
-Żałujesz, że mnie poznałaś? – zdziwił
mnie tym pytaniem.
-Nie żałuję, chodź chciałabym, żeby to
inaczej wyglądało.
-Uwierz, że ja też i to bardzo.
Przepraszam za to wszystko.
-Trudno, nie twoja wina..
-Zmienię teraz trochę temat: na serio
pójdziesz na przesłuchanie cheerleaderek? – widziałam, jak powstrzymuje się od
śmiechu.
-Hahah, a co? Nie pasuję tam? –
mrugnęłam do niego.
-Wiesz no, tam wszystkie laski są
wytapetowane, sztuczne i w ogóle. Jesteś od nich lepsza i nie chodzi tu o to, żeby
je obrazić, ale mówię co myślę.
-Hm, dziękuję. A tak serio to wcale nie
uśmiecha mi się tam iść. A skąd w ogóle o tym wiesz?
-Powiedziała mi. Uważa, że pasujesz do
jej towarzystwa. Ja tak nie uważam.
Zrobiłam kwaśną minę na myśl, że
mogłabym się przyjaźnić z Holly. Lukas tylko się zaśmiał.
-Ale nie mówmy już o tym. Masz ochotę
coś zjeść? Może lody?
-Z przyjemnością.
Pobyt w lodziarni trochę nam się
przedłużył. Nim się obejrzeliśmy, a minęła nie tylko jedna lekcja, a cztery.
-Ups.
-Ups to mało powiedziane. –
odpowiedziałam.
-Opłaca nam się wracać do szkoły?
-Chyba lepiej się tam już dzisiaj nie
pokazywać. Tak to chociaż wydaje się jakbyśmy po prostu dzisiaj nie przyszli.
-No okej, a nie masz samochodu na
parkingu?
-Nie i..a no właśnie, nie mam czym
wrócić.
-Chodź pieszo, zanim dojdziemy w nasze
strony to akurat będzie ta godzina
jakbyśmy wrócili ze szkoły.
Miał rację. Gdy byliśmy już pod moim
domem i miałam się z nim pożegnać, moja siostra wychyliła się zza drzwi i
zawołała nas oboje na obiad. Cudownie..A skoro był piątek, weekendu początek
< ;D > to został dłużej niż tylko na obiad. Uwielbiam spędzać z nim czas.
Ale muszę pamiętać, że on jeszcze nadal ma dziewczynę..
__________________________________
Rozdział już dzisiaj, gdyż jedna z czytelniczek o to poprosiła ;3 Więc proszę bardzo ;* Ale nie przyzwyczajać się, nie dam rady dodawać codziennie ;d A i jeszcze coś - chciałabym z okazji urodzin życzyć mojej przyjaciółce, która na pewno też to przeczyta, wszyyystkiego dobrego ;* Agatko, kocham Cię i życzę, żebyś w każdym dniu w Twoim życiu znalazła szczęście ♥ Żebyś poznała jeszcze wiele wiele osób, które będą dla Ciebie ważne. I pamiętaj - uśmiechaj się cały czas, bo nigdy niewiadomo, kto może zakochać się w Twoim uśmiechu ♥♥♥
Angie.
Dzięki bardzo !!! ;*
OdpowiedzUsuńNie będę ciągle powtarzać że mi się rozdział podoba, bo to jest jasne ^^ Ale powiem, co sądzę o tym opowiadaniu no więc tak:
Z jednej strony chciałabym, żeby Jessica była z Luisem, ale szkoda mi Austina, no bo on się tak poświęca i wgl.. W dodatku Lukas ma dziewczynę :(
A i domyślałam się, że Scott zdradził Grace, bo w tamtym rozdziale mi nie pasowało, że pojechał do domu.
No to tyle i jeszcze raz dzięki, że dodałaś wcześniej. Czekam z niecierpliwością na następny ;*
;ooo
Usuńdla takich komentarzy to ja rozdziały mogę dodawać choćby i co chwila xD dziękuję, dziękuję, dziękuję ;*
a ja pierwszy raz jestem doceniana na blogu hahaha, że komentuje :D
Usuńi nie ma za co ;*
a ja dziękuję za życzonka i przepraszam, ale wczoraj z tego wszystkiego zapomniałam przeczytać.. nie spodziewałam się, że będzie czekała tu na mnie taka niespodzianka, TEŻ CIĘ KOCHAM <3 i jeszcze raz dziękuję za wszystko!! ;**
OdpowiedzUsuńŚwietnie ^^
OdpowiedzUsuńZajrzysz i liczę na komentarz ?? jednospojrzenieonedirection.blogspot.com
Kiedy następny rozdział? Bo co pięć minut sprawdzam, czy nie dodałaś hahaha ;d
OdpowiedzUsuńdzieje się.. nie mogę się oderwać od czytania! ;*
OdpowiedzUsuńAkcja ciekawa. Cieszę się że znalazłam tego bloga. ;p
OdpowiedzUsuńNotki nie ciągną się w nieskończoność więc +. Jest ciekawa i na temat.